Roberta Metsola: Unia dotrzyma słowa danego Ukrainie

Ukraina potrzebuje członkostwa w UE – mówi Roberta Metsola, przewodnicząca Parlamentu Europejskiego.

Aktualizacja: 29.06.2023 06:19 Publikacja: 29.06.2023 06:00

Roberta Metsola

Roberta Metsola

Foto: FREDERICK FLORIN, AFP

Była pani pierwszym unijnym politykiem, który odwiedził Kijów po wybuchu wojny 1 kwietnia 2022 roku. Czy wierzy pani, że Ukraina wygra tę wojnę?

Tak, z dwóch powodów. Po pierwsze, to, co wydarzyło się w ostatni weekend, pokazuje, że siła, którą przypisywaliśmy Rosji, nie jest tak oczywista, jak mogło się wydawać. Po drugie, kolejne wiadomości o przemocy. Choćby ostatnia wiadomość o zabitych w Kramatorsku. To oznacza, że kontrofensywa jest niezbędna. Czy to oznacza, że szybko przyniesie efekty? Nie. UE ma do odegrania rolę w długim terminie. Powiedziałam to 1 kwietnia 2022 roku i musimy to powtarzać. 11. pakiet sankcji wobec Rosji był dobry, ale wciąż jest wiele dziur i obchodzenie poprzednich 10 pakietów sankcji. UE jest solidna i konsekwentna w poparciu dla Ukrainy. I rozpoczynający się właśnie szczyt, z gościnnym udziałem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, potwierdzi to.

Czytaj więcej

Roberta Metsola: Europa to Ukraina

Jaką rolę w determinacji Ukrainy do stawienia czoła agresji Rosji odgrywa perspektywa europejska? Czy UE powinna zgodzić się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą już w tym roku?

Potrzebny jest silny sygnał już teraz. Bo obiecaliśmy, a Unia musi wypełniać obietnice. A nie tylko mówić ładne słowa na konferencji w Kijowie. Tej perspektywy Ukraina chce i potrzebuje. Ona walczy w tej wojnie nie tylko po to, żeby bronić swojego terytorium, ale żeby osiągnąć to, o czym marzy od dekad. To samo zresztą z Mołdawią, widziałam to na demonstracji ponad miesiąc temu w Kiszyniowie. To samo z Bałkanami Zachodnimi. Są różne ścieżki dojścia, ale zadania do wykonania te same. Jeśli KE stwierdzi w swoim raporcie, że Ukraina wypełniła postawione jej warunki, to państwa członkowskie muszą wyrazić zgodę na rozpoczęcie negocjacji. To będzie polityczny sygnał o ogromnym znaczeniu. I pokaże, że UE dotrzymuje słowa. Nie jak to było z Bułgarią i Rumunią, która wypełnia warunki wejścia do strefy Schengen, Komisja to potwierdza, ale państwa mówią: nie, musicie poczekać.

Czy powinno być specjalne traktowanie Ukrainy?

Jeśli Ukraina wypełnia nasze wymogi, to musimy przejść do następnego etapu.

A jeśli nie wypełnia?

 Partie polityczne muszą myśleć o całym społeczeństwie, szczególnie w wyborach europejskich 

Roberta Metsola

To wtedy musimy na nią naciskać. Jeśli np. jest problem z korupcją, to naciskamy w tej sprawie, jeśli z sądownictwem, prokuratorami etc. – naciskamy, pytamy. To normalne, mój kraj Malta też przez to przechodził. Są momenty, gdy wydawało nam się, że robisz krok do przodu, a potem dwa kroki do tyłu. Ale utrzymywaliśmy kurs, KE stawiała swoje wymogi, czasem zwiększała presję. Ludzie Zełenskiego naprawdę są bardzo zdeterminowani. Pamiętam, jak 1 kwietnia 2022 roku powiedzieli mi, że odpowiedzą na kwestionariusz KE w sprawie statusu kandydata w ciągu 100 dni, a my wszyscy się śmialiśmy, że to zbyt ambitne. Ale dokonali tego.

Z pomocą Brukseli.

Tak i dlatego też Mołdawia teraz prosi o podobne traktowanie. Więc powinno się tam wysłać do pomocy tyle samo ludzi, proporcjonalnie do wielkości kraju oczywiście, co do Kijowa. Oczywiście biorąc pod uwagę to, że Mołdawii może być łatwiej, bo cały dorobek legislacyjny UE istnieje przecież w ich języku – rumuńskim.

A czy zbytnio się nie spieszymy? Oczywiście wiemy, że mówimy o pierwszym kroku otwarcia negocjacji i że ten proces zajmie lata. Ale jednocześnie przecież UE sama musi się do tego przygotować. W których dziedzinach są potrzebne zmiany?

Jako przewodnicząca PE wspomnę oczywiście o wynikach konferencji dla przyszłości Europy. Dlaczego nie mamy jeszcze unii zdrowia? Dlaczego nie mamy pełnej unii energetycznej, przecież tu już się dokonuje rewolucja? Te dwie dziedziny na pewno. Natomiast w sensie instytucjonalnym czeka nas poważne zwiększenie liczy eurodeputowanych, konieczność reorganizacji, delikatnie mówiąc, wspólnej polityki rolnej. W zasadzie każda pojedyncza dziedzina legislacji musi być widziana w kontekście 32, a nie 27 krajów. Mówimy też o rzeczach, które już teraz wymagają decyzji. Choćby rewizja wieloletniego budżetu UE na lata 2021–27, którą teraz zaproponowała Komisja Europejska. On się już nie nadaje, nie tylko z powodu inflacji i niemożliwego do utrzymania górnego limitu wydatków. Ale też dlatego, że nie przewidzieliśmy wydatków koniecznych teraz z powodu wojny na Ukrainie, również jej skutków dla naszej gospodarki.

Czytaj więcej

Dokąd pójdzie Mołdawia? Do Brukseli czy do Moskwy?

A czy konieczna jest też zmiana systemu głosowania w Radzie UE? Czy obecna zasada podwójnej większości, z progami 55 proc. krajów reprezentujących 65 proc. ludności, ma być utrzymana w UE 32 państw?

Nic nie może pozostać takie samo, wszystkim trzeba się zająć. Spójrzmy choćby, gdzie mieliśmy jednomyślność, a gdzie jest ona teraz. Dzieją się rzeczy nie do pomyślenia lata temu.

Za rok odbędą się wybory europejskie. Jakie są pani oczekiwania? Czy będzie system kandydatów wiodących?

Oczywiście PE opowiada się za systemem kandydatów wiodących. Chodzi nie tylko o równowagę sił między instytucjami, to też kwestia demokracji. Jak obywatele głosują na kandydatów do Parlamentu Europejskiego i jest określona większość, to ta grupa musi mieć możliwość obsadzenia stanowiska szefa Komisji Europejskiej. Mam nadzieję na proeuropejską większość w centrum. I będę o to zabiegać.

Ale jest oskarżenie pod adresem Europejskiej Partii Ludowej (Metsola jest jej członkiem – red.), że głosując przeciw aktowi o odbudowie zasobów przyrody, opuściła centrum sceny politycznej, które do tej pory zajmowała razem z socjalistami i liberałami.

Nie niepokoję się o to, wiele kluczowych spraw zostało przegłosowanych z poparciem tych trzech partii. W tej konkretnej sprawie pytanie też, kiedy powiedzieć dość. Przypomnę, że np. zakaz rejestracji samochodów z silnikiem spalinowym PE bardzo mocno popierał, ale potem Rada się wycofała z uzgodnień (z powodu Niemiec – red.). To wywołało ogromny oddźwięk w PE. Jak to? To my mamy być tymi, co pchają ambitnie do przodu, my mamy mówić ludziom, że to niezbędne, a potem jakiś kraj używa hamulca bezpieczeństwa.

Czytaj więcej

Reparacje a odbudowa Ukrainy. Niemcy boją się precedensu

Mamy w Parlamencie Europejskim zamieszanie wokół prawa o odbudowie zasobów przyrody. Może zostać wycofane. Jednocześnie przywódcy, tacy jak Emmanuel Macron czy Alexander De Croo, apelują o przerwę w nowej legislacji. Czy to cios dla ambicji UE?

Nie zapominajmy, co już zrobiliśmy w sprawie Zielonego Ładu. Przyjęliśmy wielką reformę systemu handlu emisjami, nową graniczną opłatę węglową czy zapisy o funduszu społecznym. A w innych dziedzinach też przecież są wielkie akty legislacyjne – migracja, akty o usługach i o rynkach cyfrowych. To są akty prawne absolutnie w światowej awangardzie, inni na nas patrzą. Jeśli chodzi o wspomniane prawo o odbudowie zasobów przyrody – no cóż, była równowaga w Komisji Środowiska w PE, zgodnie z tym powinno być teraz głosowanie nad wycofaniem prawa z prac legislacyjnych. Czy tak będzie, okaże się na sesji plenarnej za 2 tygodnie. To jest po prostu demokracja. Ale jednocześnie to nie jest przecież koniec Zielonego Ładu. Mnóstwo aktów prawnych zostało przyjętych i pracujemy nad kolejnymi – o opakowaniach, o projektowaniu ekologicznym, o pestycydach czy dobrostanie zwierząt. Natomiast jeśli chodzi o postulat pauzy legislacyjnej, to nie jest nowy pomysł, przywódcy mówili już o tym kilka miesięcy temu. Mamy obecnie otwartych ponad 170 aktów prawnych. Po pierwsze pytanie, ile z tego da się zamknąć w tej kadencji? Ale druga sprawa, znacznie ważniejsza: gdzie jest niewidoczna linia, za którą – jeśli ją przekroczymy – stracimy naszych obywateli? Mamy kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego w przyszłym roku. I jak słuchamy, co mówią nam młodzi ludzie, to dla nich teraz – w zależności od kraju – kluczowy jest albo klimat, albo gospodarka. To się zmieniło, bo np. w 2019 roku kluczowa była imigracja. Zresztą ten temat może wrócić, zobaczymy, co będzie się działo nam granicach latem. Ale generalnie, i widzimy to już w wyborach lokalnych w państwach członkowskich, ludzie oczekują poduszki amortyzującej koszty wojny.

Czy uważa pani, że UE zlekceważyła interesy rolników i stąd teraz ta rewolta wobec aktu o odbudowie zasobów przyrody?

Partie polityczne muszą myśleć o całym społeczeństwie, szczególnie w wyborach europejskich, bo w nich jest tendencja, że albo stają zakładnikiem jednego tematu, albo są plebiscytem popularności rządu. My musimy pokazać ludziom, co zrobiliśmy, a to jest imponujące. Kluczowy jest też przekaz dla młodych, którzy ostatnio głosowali albo na skrajną prawicę, albo nie głosowali wcale lub głosowali tak jak ich rodzice. W czterech państwach UE w przyszłym roku do głosu zostaną dopuszczeni 16-latkowie. Musimy to brać pod uwagę przy projektowaniu kampanii. Nie chcę mówić, kogo straciliśmy, chcę powiedzieć, że teraz musimy pomyśleć o wszystkich. Nie możemy się rozleniwić, myśląc, że nasz elektorat jest stabilny. Bo nie jest.

Wywiad udzielony grupie korespondentów europejskich mediów: „Rzeczpospolitej”, „Les Echos”, „Handelsblatt”, „Financieele Dagblad”, „Il Sole 24 Ore” i „De Tijd”

Była pani pierwszym unijnym politykiem, który odwiedził Kijów po wybuchu wojny 1 kwietnia 2022 roku. Czy wierzy pani, że Ukraina wygra tę wojnę?

Tak, z dwóch powodów. Po pierwsze, to, co wydarzyło się w ostatni weekend, pokazuje, że siła, którą przypisywaliśmy Rosji, nie jest tak oczywista, jak mogło się wydawać. Po drugie, kolejne wiadomości o przemocy. Choćby ostatnia wiadomość o zabitych w Kramatorsku. To oznacza, że kontrofensywa jest niezbędna. Czy to oznacza, że szybko przyniesie efekty? Nie. UE ma do odegrania rolę w długim terminie. Powiedziałam to 1 kwietnia 2022 roku i musimy to powtarzać. 11. pakiet sankcji wobec Rosji był dobry, ale wciąż jest wiele dziur i obchodzenie poprzednich 10 pakietów sankcji. UE jest solidna i konsekwentna w poparciu dla Ukrainy. I rozpoczynający się właśnie szczyt, z gościnnym udziałem sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga, potwierdzi to.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Jerzy Buzek: PiS bije brawo Orbánowi, który rozsadza UE od środka
Polityka
Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu
Polityka
Nowa nadzieja Węgrów. Péter Magyar rozpoczął walkę z reżimem Orbana
Polityka
Donald Trump: Joe Biden kieruje gestapowską administracją
Polityka
Były szef dyplomacji Gruzji: Rząd cofa nasz kraj w przeszłość