W poniedziałek wieczorem w Pałacu Elizejskim zebrali się Emmanuel Macron, Olaf Scholz i Andrzej Duda. Chodzi o spektakularne ożywienie Trójkąta Weimarskiego, który przez lata właściwie nie istniał. Jak to jednak możliwe, że francuski przywódca wystosował zaproszenie do polskiego prezydenta ledwie dwa tygodnie po podpisaniu przez niego ustawy pozwalającej na wykluczenie lidera opozycji Donalda Tuska z udziału w najbliższych wyborach?
Bo też nie o Dudę tu chodzi. Poniedziałkowe spotkanie to tylko element znacznie szerszej, fundamentalnej zmiany francuskiej polityki zagranicznej. Francuzi przez dziesięciolecia byli przeciwni poszerzaniu Unii. Wiedzieli, że im ona większa, tym rola w niej Francji mniejsza. Podejrzewali też, że im więcej krajów członkowskich z Europy Środkowej, tym większa rola w Brukseli Niemiec.