Zandberg przedstawił postulaty, które będą na prezentowane na tegorocznym marszu 1 maja.
- Wypłaty dla pracowników są warte coraz mniej. Ludzie czują, że z miesiąca na miesiąc stać ich na coraz mniej. Dlatego, że tempo wzrostu cen w Polsce jest szybsze, niż tempo wzrostu płac. To odpowiedzialność rządu, bo to on ustalił zbyt niski poziom płacy minimalnej. To rządzący wprowadzili wskaźniki inflacji wzięte z sufitu. Teraz mamy tego konsekwencje, które szczególnie boleśnie dotykają pracowników pracujących w sektorze budżetowym. Żądamy podwyżek płac, które zapewnią ludziom poczucie bezpieczeństwa. Kiedy pani minister Anna Moskwa powiedziała ostatnio w telewizji, że "w jej sklepie ceny żywności się nie zmieniają", to przed setkami telewizorów pojawił się gniew i niedowierzanie. Ludzie poczuli, że ktoś z nich robi idiotów - stwierdził polityk.
Czytaj więcej
- Robimy zakupy poza siecią, w lokalnym sklepie, gdzie ceny się nie zmieniły - mówiła w telewizji szefowa resortu klimatu i środowiska Anna Moskwa, pytana, w jaki sposób radzi sobie z drożyzną. Politycy opozycji pytają o adres sklepu i kwestionują słowa minister.
Poseł zwrócił uwagę że "procent płac w polskim PKB jest niższy, niż w krajach Europy Zachodniej".
- Wielkie korporacje wykorzystały inflację do tego, żeby zwiększyć ceny i zrzucić koszty kryzysu na pracowników najemnych. Dlatego, będziemy postulować o rozwiązania, które ochronią ludzi, którzy żyją z pracy. Chcemy także ułatwić ludziom negocjację podwyżek płac w sektorze prywatnym. Ludzie organizują się dzisiaj w związki zawodowe tylko po to, żeby móc negocjować podwyżkę z pracodawcą. A potem zostają zwalniani pod fałszywymi zarzutami i dostają "dyscyplinarkę". Pracodawca wie, że oskarżenie nie utrzyma się w sądzie pracy, ale na wyrok w nim trzeba czekać około dwóch lat, to zasługa ministra Zbigniewa Ziobry - zaznaczył współprzewodniczący Partii Razem.