W 1998 r. kluczową rolę w doprowadzeniu do kompromisu odegrał Bill Clinton, który i teraz towarzyszy Bidenowi. W prezydenckiej delegacji znalazł się także specjalny wysłannik ds. Irlandii Joe Kennedy III – znak, że Ameryka jest gotowa nadal inwestować w Zieloną Wyspę, jeśli utrzyma ona stabilność.
69 proc. mieszkańców Ulsteru uważa, że porozumienie wielkopiątkowe wciąż powinno być podstawą do określenia przyszłości prowincji. Jego zasadniczy element, utrzymanie swobody przekraczania granicy oddzielającej Irlandię Północną i Republikę Irlandii, okazał się najważniejszą częścią rokowań brexitowych. Kilkanaście dni temu premier Rishi Sunak zawarł z szefową Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen porozumienie modyfikujące tzw. protokół irlandzki – umowę z Windsor. Uruchamia ona tzw. zielony szlak, przez który przy minimalnych kontrolach celnych mogą być wprowadzane z Wielkiej Brytanii do Irlandii Północnej produkty, które nie są przeznaczone na unijny jednolity rynek.
Mimo to inne założenie porozumienia sprzed ćwierćwiecza – wspólny parlament regionalny (Stormont) i rząd reprezentujący wspólnotę protestancką i katolicką – nie funkcjonują. Od maja zeszłego roku nie chce brać w nich udziału Demokratyczna Partia Unionistyczna (DUP). Uważa, że umowa brexitowa, w ramach której w prowincji nadal obowiązuje prawo europejskie, bo tylko tak może być ona częścią jednolitego rynku i uniknąć kontroli na granicy z Irlandią, de facto pcha Ulster w objęcia Republiki Irlandii, a oddala go od reszty królestwa. Biden będzie starał się przekonać lidera DUP Jeffreya Donaldsona do zrezygnowania z tego sprzeciwu.
W tle jest jednak narastający niepokój z powodu powolnych, ale nieodzownych zmian demograficznych. Gdy w 1921 r. Irlandia ogłaszała niepodległość, sześć hrabstw, na które złożyła się Irlandia Północna, było zamieszkanych w dwóch trzecich przez protestantów, a w jednej trzeciej przez katolików. Jednak dziś katolicy stanowią większość. Co prawda 48 proc. mieszkańców prowincji chce pozostać w Zjednoczonym Królestwie, a 41 proc. liczy na zjednoczenie z Dublinem, jednak w grupie wyborców między 18. a 42. rokiem życia 57 proc. opowiada się za zjednoczeniem z sąsiadem z południa. Zarówno w Belfaście, jak i Dublinie największą partią jest Sinn Fein, irlandzkie ugrupowanie nacjonalistyczne, którego celem pozostaje zjednoczenie wyspy.
Zgodnie z porozumieniem wielkopiątkowym, jeśli sondaże systematycznie pokazują, że zarówno w Ulsterze, jak i w Republice Irlandii zdecydowana większość chce żyć w jednym kraju, Londyn w porozumieniu z Dublinem jest zobowiązany zorganizować w tej sprawie referendum. To najtrudniejszy sprawdzian dla porozumienia z 1998 r. Wiele zależy tu jednak od gospodarki. Irlandia Północna, jak Szkocja, głosowała w 2016 r. w przytłaczającej większości za pozostaniem w Unii. Jeśli mimo to utrzyma bliskie relacje z UE, kompromis może być możliwy do zaakceptowania.