Zasadniczym tematem kolejnych przedterminowych wyborów była rekordowa inflacja (niemal 14 proc.) i rosnące koszty życia. Na dalszy plan zeszła najważniejsza w ostatnich latach sprawa wszechogarniającej korupcji z udziałem przedstawicieli rządu na czele, jak np. byłego premiera Bojko Borisowa. Wojna w Ukrainie i problem pomocy ofierze rosyjskiej agresji także nie odegrały większej roli w kraju, w którym prorosyjskie sentymenty są bardzo silne – choć przed rokiem była to jedna z przyczyn rozpadu koalicji rządowej.
Niedzielne wybory wygrał centrowy blok Obywatele na rzecz Demokratycznego Rozwoju Bułgarii (GERB) i Związek Sił Demokratycznych (SDS) z wynikiem 26,5 proc. Dwa punkty procentowe mniej uzyskał liberalny sojusz Kontynuujmy Zmiany (PP) z Demokratyczną Bułgarią (DB) byłego premiera Kiriła Petkowa.
– Wiele wskazuje na to, że oba bloki utworzą obecnie koalicję rządową. Nie będzie to łatwe. Niewykluczone, że nie będzie to porozumienie w pełni formalne, lecz oparte na faktycznej współpracy w parlamencie – mówi „Rz” prof. Daniel Smilow z sofijskiego think tanku Centrum Strategii Liberalnych. Jego zdaniem kolejne przedterminowe wybory nie wchodzą w grę w sytuacji, gdy Bułgarzy mają już dość politycznego chaosu.
Czytaj więcej
Piąte w ciągu dwóch lat wybory parlamentarne w Bułgarii nie przyniosły nikomu zdecydowanego zwycięstwa - kraj znów czekają prawdopodobnie długie i trudne rozmowy na temat stworzenia koalicji rządzącej.
Istnieje wprawdzie możliwość koalicji złożonej z ugrupowania GERB i trzech mniejszych partii, ale wypracowanie porozumienia byłoby znacznie trudniejsze. Zwłaszcza że członkiem takiej koalicji musiałaby zostać prorosyjska partia socjalistyczna BSP, która formalnie sprzeciwia się nadal pomocy dla Ukrainy. Co ciekawe, liderka tego ugrupowania Kornelia Ninowa była wicepremierem w rządzie Kiriła Petkowa, który wspierał Ukrainę od samego początku agresji. Niedawno twierdziła, że nic o tym nie wiedziała, gdyż pomoc przechodziła przez państwa trzecie, jak np. Polskę. Wszelkim dostawom sprzeciwia się prokremlowska partia Odrodzenie, która jest jednak całkowicie izolowana na scenie politycznej.