To jeden z największych zwrotów w polskiej polityce od lat. Niemal dokładnie cztery lata, po tym jak Wojciech Kałuża umożliwił PiS rządzenie w województwie śląskim, dotychczasowy marszałek i szef okręgu PiS na Śląsku Jakub Chełstowski ogłosił, że odchodzi z partii rządzącej razem z trójką radnych. „Podłość” – mówią politycy PiS, w tym sekretarz generalny Krzysztof Sobolewski. Nastroje w partii Kaczyńskiego, który w weekend odwiedził Śląsk, są po utracie władzy w regionie złe.
– To efekt politycznych targów. Marszałek Chełstowski chce kandydować na prezydenta Tychów i wiedział, że PiS nie da mu poparcia – mówi nasz rozmówca z klubu PiS.
Dla opozycji w Sejmie zmiana władzy na Śląsku – rok przed wyborami parlamentarnymi i ok. 1,5 roku przed kolejnymi wyborami samorządowymi – to sprawa symboliczna. I zapowiedź odbicia nie tylko kolejnych regionów, ale również władzy w całej Polsce. Śląsk ma być etapem w budowie „kuli śnieżnej”, która doprowadzi do zmiany władzy. A przesunięcie wyborów samorządowych na wiosnę 2024 jest już pewne, bo we wtorek prezydent Andrzej Duda podpisał w tej sprawie ustawę.
Czytaj więcej
Prezydent Andrzej Duda podpisał we wtorek ustawę o przedłużeniu kadencji organów jednostek samorządu terytorialnego.
Powrót do korzeni
Z naszych rozmów wynika, że rozłam na Śląsku był przygotowywany przez kilka miesięcy. Z informacji płynących z okolic Koalicji Obywatelskiej wynika, że marszałek Chełstowski sondował kilka rozwiązań. Jedno zakładało przejście do Platformy Obywatelskiej. Na to nie było jednak zgody lokalnych władz partii. Inna opcja, którą miał rozważać, to przejście do ruchu Szymona Hołowni. Wreszcie kolejnym rozwiązaniem był Ruch Samorządowy Tak! Dla Polski. I tak się stało.