Wygra ten, kto skuteczniej zohydzi przeciwnika. Tak, jak w wielu innych krajach ogarniętych populizmem, Brazylijczycy głosują przede wszystkim nie na tego, kto przedstawi najlepszy program, tylko przeciw temu, kogo nienawidzą najbardziej.
W tej kategorii ekipa Bolsonaro, który nosi przydomek „Trumpa tropików”, okazała się skuteczniejsza. Instytut Igarape ustalił, że przed pierwszą turą wyborów prezydenckich 99 milionów obejrzało filmy na YouTube szkalujące Lulę, podczas gdy tylko 28 mln zapoznało się z tymi, które rysują Bolsonaro w czarnych barwach.
Lula da Silva obiecuje powrót do prosperity
Mimo ciągłych zaprzeczeń wielu uwierzyło, że lider brazylijskiej lewicy chce zamknąć kościoły i pozwolić dorosłym mężczyznom korzystać ze szkolnych toalet razem z małymi dziewczynkami. Przesłanie Luli, że Bolsonaro w wolnych chwilach poświęca się kanibalizmowi i jest masonem, aż tak mocno się nie przebiło. W kraju, w którym wymiar sprawiedliwości wciąż uchodzi za niezależny, komisja wyborcza wprowadziła jednak w tym tygodniu zakaz rozsiewania kłamstw o kandydatach pod groźbą kary 28 tysięcy dolarów za każdą godzinęobecności takiego materiału w Internecie.
Bóg był Brazylijczykiem
Czy na ostatniej prostej kampanii wyborczej taka kara okaże się skuteczna, nie wiadomo. Przez wiele miesięcy przed głosowaniem sondaże dawały Luli przynajmniej kilkanaście punktów procentowych przewagi nad Bolsonaro, jednak teraz może on liczyć tylko na 52 procent poparcia wobec 48 procent dla swojego oponenta.