Rząd techniczny, czyli sejmowa opozycja w poszukiwaniu sprawczości

Rok przed wyborami wśród polityków sejmowej opozycji odżywa pomysł, by doprowadzić do powołania rządu technicznego, który m.in. odblokowałby pieniądze z KPO i dokonał swoistego wyrównania pola gry przed wyborami. Ale to pomysł w praktyce bardzo trudny w realizacji.

Publikacja: 23.10.2022 14:18

Lider Polski 2050, przewodniczący PO Donald Tusk i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz

Lider Polski 2050, przewodniczący PO Donald Tusk i prezes PSL Władysław Kosiniak-Kamysz

Foto: PAP/Tomasz Gzell

Debata o rządzie technicznym i możliwościach jego powołania trwa nie od dziś. W sierpniu 2021 roku pojawił się scenariusz, by opozycja w Sejmie najpierw spróbowała wybrać wspólnie nowego marszałka, a później - być może złożyła konstruktywne wotum nieufności. Wymagałoby to oczywiście uzyskania większości w Sejmie. Kandydatura na marszałka jednak się nie pojawiła, a całość rozmyła się w kolejnych bieżących wydarzeniach i kryzysach.

Kilka dni temu Szymon Hołownia zadeklarował, że opozycja powinna zaproponować konstruktywne wotum nieufności, odblokować KPO i zaproponować wybory za 6 miesięcy - ale w innych warunkach niż obecne. Wcześniej Michał Kołodziejczak, lider AgroUnii zaproponował - po ogłoszeniu przez Rosję mobilizacji i po sygnałach o eskalacji konfliktu - by wszystkie siły polityczne stworzyły rząd jedności narodowej, wzorowany na rządzie Witosa z II RP. - To nie czas na spory i na waśnie - mówił Kołodziejczak o swoim pomyśle.

Czytaj więcej

Dziemianowicz-Bąk: To, że ktoś się pokłócił z Kaczyńskim, nie czyni z niego opozycjonisty

Co do pomysłu Hołowni, to sam lider Polski 2050 zadeklarował, że do powodzenia tej inicjatywy potrzeba m.in. 10 posłów PiS, którzy zgodziliby się na głosowanie razem z opozycją. To pierwszy punkt, który w sejmowych kuluarach budzi najwięcej wątpliwości. Bo taka wolta oznaczałaby kryzys w PiS na skalę nienotowaną w zasadzie od pęknięć w partii Kaczyńskiego z czasów, gdy była w opozycji (odejście Zbigniewa Ziobry, Polska Jest Najważniejsza). Politycy opozycji sami publicznie przyznają, że w tej chwili tych głosów nie ma. - Z moich rozmów wynika, że tych 231 szabel w tym parlamencie dzisiaj nie ma - mówił niedawno Adrian Zandberg w “Faktach po Faktach” TVN24.

Nasi rozmówcy w sejmowych kuluarach zwracają uwagę na dodatkową trudność w dzisiejszej sytuacji. Budowanie większości do powołania marszałka czy do konstruktywnego wotum zaufania zawsze zakładało współpracę z Konfederacją. Ale teraz dla sejmowej opozycji byłoby to szczególnie trudne ze względu na postawę posłów Grzegorza Brauna i Janusza Korwin-Mikkego na tle wojny w Ukrainie. Stąd scenariusz, by taki rząd miał poparcie części posłów PiS, o czym wspominał Hołownia.

Problemów jest znacznie więcej. Aby złożyć sam wniosek, potrzeba co najmniej 46 podpisów. A koło Hołowni w Sejmie to w tej chwili 8 posłów. Przychylność wobec propozycji konstruktywnego wotum sygnalizują niektórzy politycy PSL, jak wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski. Ale ludowcy mają tylko 24 posłów. Inicjatorzy takiego rozwiązania muszą poszukać więc dodatkowych podpisów np. w Platformie Obywatelskiej. A tam wobec pomysłu konstruktywnego wotum panuje bardzo duży sceptycyzm. Najlepiej było go widać w tym tygodniu, gdy wiceszefowa PO Izabela Leszczyna drwiąco odpowiedziała na pytanie, czy Kosiniak-Kamysz może być premierem technicznym - zwracając uwagę na to, że jego partia może nawet nie wejść do przyszłego parlamentu.

Czytaj więcej

Senator KO: Obecnie praworządność to nie jest kluczowa sprawa

Politycy PiS z którymi rozmawialiśmy uważają, że w obecnej chwili pomysł, by relatywnie duża, licząca kilkanaście osób grupa posłów z klubu przeszła do opozycji jest pomysłem z kategorii political fiction. - To wszystko tylko rozgrywka o inicjatywę w ramach opozycji - kwituje nasz rozmówca z klubu PiS.

Jest jeszcze jeden aspekt całej sytuacji: Nic tak bardzo nie poróżniło sejmowej opozycji w ostatnich tygodniach jak kwestia Jarosława Gowina i współpracy z nim oraz z jego ludźmi, również w kontekście list wyborczych. A rok przed wyborami żaden argument nie jest tak silny dla polityków jak wyborcze listy. Jednak sposób, w jaki publicznie politycy opozycji odcinali się od Gowina sprawia, że ewentualni mocno rozczarowani swoją partią posłowie PiS będą mieli dodatkowe argumenty, by pozostać w orbicie swojej klubu i partii. Dlatego niektórzy nasi rozmówcy z opozycji spodziewają się, że ewentualne osłabienia klubu PiS w czasie przedwyborczym będą na korzyść Konfederacji, a nie innych sejmowych partii opozycyjnych.

Nie ma wątpliwości co do jednego: zegar dla opozycyjnych partii w Sejmie tyka. Zarówno na daleko idące pomysły - jak powołanie rządu technicznego, co miałoby pokazać polityczną sprawczość - jak i na ustalenia polityczne dotyczące list, paktu Senackiego i nie tylko.

Debata o rządzie technicznym i możliwościach jego powołania trwa nie od dziś. W sierpniu 2021 roku pojawił się scenariusz, by opozycja w Sejmie najpierw spróbowała wybrać wspólnie nowego marszałka, a później - być może złożyła konstruktywne wotum nieufności. Wymagałoby to oczywiście uzyskania większości w Sejmie. Kandydatura na marszałka jednak się nie pojawiła, a całość rozmyła się w kolejnych bieżących wydarzeniach i kryzysach.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Afera zegarkowa w MON. Dyrektor pisała: "Taki sobie wybrałam"
Polityka
Po słowach Sikorskiego Kaczyński ostrzega przed utratą przez Polskę suwerenności
Polityka
Konfederacja o exposé Sikorskiego: Polska polityka zmieniła klęczniki
Polityka
Wybory do Parlamentu Europejskiego. Nieoficjalnie: Jacek Kurski na listach PiS
Polityka
Dwoje kandydatów do zastąpienia Bartłomieja Sienkiewicza