Donald Tusk podczas XIV Ogólnopolskiego Kongresu Kobiet ocenił, że "jednym z największych łajdactw, jakie w Polsce się zdarzyły, była przemyślana operacja, która miała na celu postawić znak równości pomiędzy skutecznym egzekwowaniem prawa, w tym prawa azylanckiego, skutecznym pilnowaniem bezpiecznej granicy a bezlitosnym traktowaniem tych ludzi, tych kobiet, tych uchodźców, którzy potrzebują pomocy po to, żeby przeżyć”.

Do słów Tuska odniósł się w Programie 1 Polskiego Radia wiceminister kultury Jarosław Sellin. - Polacy w większości dobrze rozumieją, na czym polegała intryga na granicy polsko-białoruskiej, że była to próba rozmontowania polskiej granicy przed planowanym atakiem na Ukrainę - powiedział. - Jeśli jakiś przywódca polityczny, który był szefem Rady Europejskiej i premierem, nie rozumie, na czym ten plan polegał, to znaczy, że się nie nadaje do jakiegokolwiek przywództwa - dodał.

Czytaj więcej

Sellin: Pieniędzy z UE potrzebujemy, bo się nam należą

Zdaniem wiceministra kultury, „Donald Tusk, od ponad roku po tzw. powrocie do polskiej polityki, a zwłaszcza od lutego, atakuje polski rząd z powodu różnych rzeczy – inflacji, cen energii itp., w ogóle nie wspominając na swoich spotkaniach, że jest wojna”. - To człowiek, który nie zauważa, że cały Zachód został zaatakowany przez Rosję, bo przecież Ukraina została zaatakowana z powodu zachodnich aspiracji - powiedział. 

Sellin powiedział także, że „Donald Tusk próbuje wszcząć w kraju, który jest krajem frontowym [...] wojnę domową”. - Tak wygląda jego retoryka i jego zapowiedzi. On jest piewcą wojny domowej. Sami sobie odpowiedzmy sobie na pytanie: komu on sprzyja? - pytał polityk. - Życzę Donaldowi Tuskowi i całej opozycji, żeby był on główną twarzą opozycji aż do wyborów, które mają być za rok, bo będzie nam łatwiej je wygrać - stwierdził.