Na początku marca aż 64 proc. Rosjan uważnie obserwowało wydarzenia na Ukrainie, ale już wtedy temat słabo albo wcale nie interesował 36 proc. badanych. Tymczasem po ponad pół roku wojny prawie połowa Rosjan nie interesuje się wydarzeniami nad Dnieprem. Rozpoczęty przez Moskwę konflikt w mniejszym lub większym stopniu śledzi tylko 51 proc. respondentów.
Wynika to z najnowszych badań niezależnego ośrodka Centrum Lewady, który władze Rosji uznały za „zagranicznego agenta”. Co ciekawe, młodzi Rosjanie w wieku od 18 do 24 lat prawie nie interesują się toczoną przez ich kraj wojną. 48 proc. z nich deklaruje, że nie przywiązują wagi do tego tematu, a 25 proc. wcale nie obserwuje wydarzeń w sąsiednim państwie. Podobna sytuacja jest w grupie wiekowej od 25 do 39 lat. Temat najbardziej obserwuje starsze pokolenie Rosjan (55+).
Najmniej popierają działania władz młodzi.
– Od kwietnia spada zainteresowanie tym tematem. Młodzież w ogóle ucieka przed tym, nie chcą o tym nawet słuchać i rozmawiać. Co ciekawe, najmniej popierają działania władz właśnie młodzi. Uświadamiają sobie jednak, że nie mają wpływu na sytuację, zamykają się i nie chcą brać za to odpowiedzialności – mówi „Rzeczpospolitej” Lew Gudkow, szef Centrum Lewady.
Tymczasem poparcie dla działań rosyjskiej armii wśród Rosjan pozostaje mniej więcej na tym samym poziomie, deklaruje go 76 proc. badanych. Przeciwnego zdania jest zaledwie 17 proc., 7 proc. unika odpowiedzi na to pytanie. Prawie połowa respondentów wciąż twierdzi, że „są dumni z Rosji” z powodu wojny przeciwko Ukrainie. Niespełna co trzeci uważa, że trwające od ponad pół roku wydarzenia powodują „strach, zaniepokojenie i przerażenie”. Tymczasem 60 proc. Rosjan w ogóle nie poczuwa się do moralnej odpowiedzialności za śmierć ludzi i zniszczenia na Ukrainie, 23 proc. poczuwają się „w jakimś stopniu”, a pełną odpowiedzialność za to bierze na siebie jedynie 10 proc. ankietowanych.