Sturgeon, która jest najdłużej pełniącą obowiązki pierwszą minister Szkocji, odcięła się, zdradzając, że Truss kiedyś pytała ją, jak trafić na okładkę magazynu mody „Vogue”. Co prawda przed ośmiu laty szkoccy nacjonaliści sromotnie (45 do 55 proc.) przegrali próbę wybicia się na niepodległość. Jednak w Edynburgu wskazuje się, że od tego czasu okoliczności radykalnie się zmieniły. W 2016 r. 62 proc. Szkotów głosowała przeciw wyjściu z Unii. Musieli się jednak oni podporządkować woli o wiele liczniejszych Anglików. Ale to pozostawiło trwały ślad w opinii publicznej: jak podaje najnowszy sondaż dla „Sunday Times”, 49 proc. respondentów w prowincji chce powstania nowego państwa, a 47 proc. jest temu przeciwna.
Truss, najwyraźniej stylizując się na nowe wcielenie Margaret Thatcher, poszła jednak dalej. Zapowiedziała modernizację floty okrętów podwodnych wyposażonych w atomowe pociski Trident, które stacjonują w bazie Clyde w zachodniej Szkocji. To jeszcze jeden element utrzymania przez Londyn kontroli nad północną prowincją. I nie ostatni. Bo zdaniem byłej szefowej brytyjskiej dyplomacji konieczna jest większa kontrola nad poczynaniami szkockiego rządu regionalnego Holyrood.
Wśród torysów powszechne jest przekonanie, że zainicjowana przez Tony Blaira dwie dekady temu szeroka decentralizacja królestwa (devolution), na mocy której Szkocja, Walia i Irlandia Północna uzyskały szerokie kompetencje, w tym własny parlament i rząd, nie spełniły swojego zadania. Zamiast uśmierzyć nastroje niepodległościowe w Edynburgu, jeszcze bardziej zachęciła zwolenników irredenty.
Ocenę Truss podziela Rushi Sunak, minister finansów u Borisa Johnsona i jej rywal w walce o urząd premiera (o wyniku tej rywalizacji rozstrzygnie głosowanie wśród 160 tys. członków Partii Konserwatywnej, które zakończy się 5 września). – Do kwestii nowego referendum nie należy wracać ani teraz, ani w najbliższej przyszłości. To nie ten czas – powiedział Sunak. Sam Johnson na kilka dni przed ogłoszeniem dymisji w lipcu przesłał list do Sturgeon, w którym odrzucił jej prośbę o organizację nowego referendum. Także lider Partii Pracy Sir Keir Starmer w czasie niedawnej wizyty w Edynburgu podkreślił, że jeśli zostanie wybrany na szefa rządu, nie zezwoli na głosowanie na szkocką niepodległość. Najbliższe wybory do Izby Gmin są zaplanowane na maj 2024 r. Sondaże wskazują, że wygrają je laburzyści.
Sturgeon apelowała, aby nowe referendum odbyło się w październiku przyszłego roku. Wystąpiła jednak także do brytyjskiego Sądu Najwyższego z prośbą o opinię, czy na takie głosowanie musi wydać zgodę rząd brytyjski czy też może to być inicjatywy samego szkockiego parlamentu.
Wieki niezależności
Wyciągając wnioski z katalońskiego ruchu niepodległościowego, który poniósł całkowitą porażkę, próbując przekonać świat do uznania nowego państwa, Sturgeon wyklucza budowę suwerennej Szkocji wbrew prawu królestwa. Sędziowie w Londynie mają wydać orzeczenie w październiku tego roku.