Socjaldemokraci wracają do korzeni

Partia kanclerza Scholza chce pomagać bezrobotnym i biednym, poszukując drogi do „demokratycznego socjalizmu”, czyli ulepszonej wersji społecznej gospodarki rynkowej.

Publikacja: 28.07.2022 03:00

Kanclerz Olaf Scholz nie jest przewodniczącym SPD, nawet nie zasiada w federalnym zarządzie partii.

Kanclerz Olaf Scholz nie jest przewodniczącym SPD, nawet nie zasiada w federalnym zarządzie partii. W przeszłości był jej sekretarzem generalnym, jednym z wiceszefów i krótko p.o. przewo- dniczącego

Foto: AFP

Minister pracy Hubertus Heil (SPD) przedstawił właśnie ogólny plan reformy zasiłków socjalnych, z których korzysta w Niemczech ponad 5 mln osób. Mają być nie tylko znacznie wyższe od dotychczasowych, ale i złagodzone zostaną kryteria ich otrzymywania.

To dobra wiadomość nie tylko dla tych, którzy nie mają pracy, ale także tych, którzy z różnych powodów nie dają sobie rady w życiu. Hojna oferta państwa ma być dowodem, że nie zapomina ono o słabszych. Co być może ważniejsze, nie zapomina o nich SPD, partia o lewicowym rodowodzie, która zerwała z marksizmem dopiero w dekadę po powstaniu RFN, akceptując kapitalizm i niemiecki model społecznej gospodarki rynkowej. – Wolność, solidarność i sprawiedliwość to są nasze wartości – głosi dzisiaj Saskia Esken, współprzewodnicząca SPD ciągnąca partię mocno na lewo.

Hojność państwa dobrobytu

Nie wszystkie szczegóły zmian w systemie zasiłków są już znane. Ale wiadomo, że w wypadku utraty pracy bezrobotni będą mogli liczyć na wsparcie finansowe państwa, które pokryje koszty utrzymania ich mieszkania lub domu przez dwa lata. I to bez względu na metraż posiadanego lokum.

Czytaj więcej

Scholz za ostatecznym pożegnaniem z atomem

Co więcej, nie będą też musieli sięgać na utrzymanie do swych oszczędności do wysokości 60 tys. euro. Do tego każda z osób pozostających w gospodarstwie domowym będzie mogła dysponować majątkiem do 30 tysięcy euro. Obecnie tego rodzaju beneficjenci mają zmniejszone świadczenia o wartość swych aktywów. Wszystko według skomplikowanych wzorów.

Ulegnie też zwiększeniu sam zasiłek wynoszący obecnie 449 euro miesięcznie dla osoby samotnej lub 404 euro dla osoby pozostającej w związku. Mowa jest o sumach przekraczających 600 euro.

Czytaj więcej

Koniec z zasadą weta w UE? To nie może być decyzja kanclerza Scholza

Tak więc przeciętna czteroosobowa rodzina, w której nikt nie pracuje, wspierana będzie sumą co najmniej 2,5 tys. euro miesięcznie, wliczając czynsz, opłaty za media oraz zasiłki dla rodziców i dzieci, a także ubezpieczenie. To w gruncie rzeczy dochód netto przy średniej krajowej płacy na poziomie 3,8 tys. euro brutto. Stawia to pod znakiem zapytania sens starania się o zatrudnienie. Tym bardziej, że złagodzeniu ulegają sankcje za naruszenia reżimu wypłaty zasiłków. Mają zastosowanie w sytuacji, gdy otrzymujący zasiłek nie podejmuje oferowanej mu pracy czy w ogóle nie stara się jej znaleźć. Jest to stary temat sporów o zgodność sankcji z konstytucją. Zgodnie z planami reformy wprowadzony zostanie sześciomiesięczny „okres zaufania”, w którym nie będą groziły żadne cięcia świadczeń.

Feralny Hartz IV

Dla SPD nie mniej ważna od meritum reformy jest jej nazwa. Nowy program świadczeń ma być dochodem obywatelskim. Dotychczasowy system zasiłków dla bezrobotnych funkcjonował pod nazwą Hartz IV i pochodził z czasów Gerharda Schrödera. Największym paradoksem dziejów jest to, że właśnie to on, socjaldemokratyczny kanclerz, ograniczył mocno wachlarz bajecznych świadczeń socjalnych, ratując państwo dobrobytu przed bankructwem. Nie bez znaczenia były także miliardy wydawane na odbudowę byłego NRD. W tej sytuacji SPD przesunęła się na scenie politycznej nieco na prawo, tracąc bezpowrotnie poparcie milionowych rzesz związkowych. Od tej pory socjaldemokraci znaleźli się na równi pochyłej.

Zdołali się podnieść w czasie ubiegłorocznych wyborów do Bundestagu, uzyskując 25,7 proc. głosów, ale dzisiaj mają już ponad pięć punktów mniej poparcia.

– SPD pragnie odciąć się od Hartz IV, nie bacząc na skutki dla budżetu. Nie wiadomo, skąd pochodzić będą środki na dochód obywatelski. Wiadomo jedynie, że w partii szerzy się populizm pod hasłami sprawiedliwości społecznej. To nic innego jak znana przecież także w NRD urawniłowka – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Dirk Meyer z uniwersytetu Helmuta Schmidta w Hamburgu.

Co nam dał kapitalizm

Rząd porzuca zasadę wspierania i wymagania (Fördern und Fordern) wbrew stanowczym radom wielu urzędów pracy – ostrzega opozycyjna CDU/CSU, przewidując ogrom negatywnych skutków społecznych.

Czytaj więcej

Niemcy kończą z zasiłkiem dla bezrobotnych

Ale obywatele są zadowoleni. Zawsze opowiadali się za większymi wydatkami socjalnymi państwa. Tak rozumiana jest koncepcja społecznej gospodarki rynkowej. Jak wynika z sondaży renomowanego instytutu Allensbach, zyskuje stale na popularności. W ubiegłym roku 56 proc. obywateli RFN model ten oceniało pozytywnie. Odsetek ten wzrósł od 2018 r. o 13 pkt proc. Przeciwnego zdania jest obecnie zaledwie 15 proc. 44 proc. badanych jest zdania, że system ten zwiększa poziom sprawiedliwości społecznej.

Opinie niemieckiego społeczeństwa w tych sprawach są jednak nieco bardziej skomplikowane, jeżeli przyjrzeć się sondażowi „Trust Barometer” amerykańskiej agencji Edelman opublikowanemu tuż przed pandemią. Jedynie 12 proc. Niemców było zdania, że korzystają z obecnego modelu gospodarczego oraz wzrostu PKB. Ponad połowa (55 proc.) Niemców jest przekonanych, że kapitalizm w obecnej postaci przynosi im większe szkody niż korzyści. To wszystko po latach gospodarczej prosperity, minimalnym bezrobociu i stale rosnących płacach.

Minister pracy Hubertus Heil (SPD) przedstawił właśnie ogólny plan reformy zasiłków socjalnych, z których korzysta w Niemczech ponad 5 mln osób. Mają być nie tylko znacznie wyższe od dotychczasowych, ale i złagodzone zostaną kryteria ich otrzymywania.

To dobra wiadomość nie tylko dla tych, którzy nie mają pracy, ale także tych, którzy z różnych powodów nie dają sobie rady w życiu. Hojna oferta państwa ma być dowodem, że nie zapomina ono o słabszych. Co być może ważniejsze, nie zapomina o nich SPD, partia o lewicowym rodowodzie, która zerwała z marksizmem dopiero w dekadę po powstaniu RFN, akceptując kapitalizm i niemiecki model społecznej gospodarki rynkowej. – Wolność, solidarność i sprawiedliwość to są nasze wartości – głosi dzisiaj Saskia Esken, współprzewodnicząca SPD ciągnąca partię mocno na lewo.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nowe stanowisko Aleksandra Łukaszenki. Dyktator zakładnikiem własnego reżimu
Polityka
Parlament Europejski nie uznaje wyboru Putina. Wzywa do uznania wyborów za nielegalne
Polityka
W USA trwają antyizraelskie protesty na uczelniach. Spiker Johnson wybuczany
Polityka
Kryzys polityczny w Hiszpanii. Premier odejdzie przez kłopoty żony?
Polityka
Mija pół wieku od rewolucji goździków. Wojskowi stali się demokratami