Huk wystrzałów przez całe dnie, hałas, zbyt bliskie odległości od zabudowań, obawy o to, że zbłąkany pocisk kogoś zrani czy zabije – to najczęściej spędza sen z oczu mieszkańcom żyjącym w sąsiedztwie prywatnych strzelnic, których w ostatnich latach mocno przybywa.
– Dzisiaj łatwiej założyć strzelnicę niż sklep spożywczy. Tak być nie powinno, trzeba ucywilizować tę działalność. Ryzyko utraty zdrowia i życia osób znajdujących się poza strzelnicą jest bardzo realne – twierdzi poseł Wiesław Szczepański (Lewica), przewodniczący sejmowej komisji spraw wewnętrznych, który problem podnosi w interpelacji złożonej do szefa MSWiA.
Czytaj więcej
Raport przygotowany przez byłego wysokiego urzędnika MON z czasów, gdy szefem MON był Antoni Macierewicz, miał głosić, że "Siły Zbrojne RP nie są zdolne do przeprowadzenia nawet niewielkiej operacji obronnej" - podaje Radio Zet.
Powstanie strzelnic reguluje ustawa o broni i amunicji z maja 1999 r. Według posła trzeba ją doprecyzować i dostosować do obecnych czasów. Dziś prywatne strzelnice – jak wskazuje poseł – powstają dzięki zatwierdzeniu ich regulaminu przez wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. „To niezwykle prosta procedura, która prowadzi do powstania obiektów, które negatywnie wpływają na zdrowie okolicznych mieszkańców." – czytamy w interpelacji. Według posła przez niedostateczne zabezpieczenie strzelnic emisja hałasu przekracza dopuszczalne normy, a pociski wydostają się poza obręb strzelnicy.
– Niektóre strzelnice posiadają tory strzeleckie o długości 500 m i pozwalają na strzelanie ogniem ciągłym. Hałasu nie powstrzymają nawet szczelne okna – zaznacza poseł, który otrzymuje skargi od mieszkańców.