Reklama

Śledztwo ws. aukcji na LTE

Czy walczące o częstotliwości firmy działały na szkodę Skarbu Państwa? Sprawę najpierw umorzono, ale Prokuratura Krajowa poleciła ją prześwietlić.

Aktualizacja: 22.07.2016 06:20 Publikacja: 21.07.2016 19:08

Internet LTE pozwala np. grać na smartfonie w gry sieciowe.

Internet LTE pozwala np. grać na smartfonie w gry sieciowe.

Foto: AFP

Śledztwo w sprawie aukcji na częstotliwości LTE zostało umorzone 29 czerwca. – To była przedwczesna decyzja – oceniła Prokuratura Krajowa w opinii, której główne tezy poznała „Rzeczpospolita".

„Krajówka" uznała, że nie zbadano najważniejszych kwestii: czy była zmowa dwóch spośród sześciu spółek walczących o częstotliwości LTE i czy ówczesny minister cyfryzacji Andrzej Halicki (PO) miał rację, zmieniając przepisy, aby zakończyć przedłużającą się aukcję.

Łakomy kąsek

Częstotliwości pozwalające uruchomić mobilny, szybki internet poza dużymi miastami to łakomy kąsek dla operatorów, którym zmalałyby koszty budowy infrastruktury. Dla obywateli rozwój mobilnej sieci oznacza tańsze usługi.

Aukcję częstotliwości 800 MHz i 2,6 GHz przeznaczonych na internet w technologii LTE prowadził w 2015 r. Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE). Brali w niej udział najwięksi gracze: Orange Polska, Polkomtel, T-Mobile Polska, Play, Emitel i nieznana szerzej spółka NetNet z Radomia.

Licytacja zaczęła się w lutym 2015 r. Gdy trwała już pół roku, a końca nie było widać (choć suma zadeklarowanych przez operatorów kwot za te częstotliwości ponaddwukrotnie przekroczyła założenia budżetowe), zaniepokoiło się Ministerstwo Cyfryzacji.

Reklama
Reklama

Przewlekająca się aukcja hamowała proces zwiększania konkurencji na rynku (częstotliwości 800 MHz posiadała tylko Sferia należąca do Cyfrowego Polsatu). Przepisy nie określały jednak, kiedy aukcję przerwać. Zmienił je minister Halicki, wprowadzając w nowym rozporządzeniu maksymalny czas jej trwania – 115 dni. Weszło ono w życie we wrześniu 2015 r., aukcję zakończono w październiku (najcenniejsze częstotliwości 800 MHz przyznano czterem operatorom).

Do warszawskiej prokuratury wpłynęły wkrótce dwa doniesienia: Polkomtel zarzucił ministrowi przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę Skarbu Państwa, a T-Mobile wskazał, że mogło dojść do porozumienia NetNet z Polkomtelem i przez to szkody dla państwa na ponad 600 mln zł.

Przedwczesna decyzja

29 czerwca prowadząca śledztwo prok. Katarzyna Gembalczyk z Prokuratury Regionalnej w Warszawie umorzyła je z „braku znamion przestępstwa". Zrobiła to, choć szefostwo poinformowało ją, że akta ma badać Prokuratura Krajowa (do której 28 czerwca akta zresztą wysłano). Oznaczało to, że oczekuje wstrzymania decyzji kończącej postępowanie.

Jak się dowiedzieliśmy, Prokuratura Krajowa wytknęła długą listę braków śledztwa, uznając umorzenie za przedwczesne. Wskazała, że nie wyjaśniono kluczowej kwestii: czy między Polkomtelem i NetNet istniały powiązania kapitałowe oraz porozumienie dotyczące udziału w aukcji służące jej przeciąganiu.

Dlaczego ma to znaczenie? Jeśli spółki tworzyłyby grupę kapitałową, mogło to prowadzić do uzyskania przez nie „rezerwacji większej częstotliwości, niż zakładał to Prezes UKE, a tym samym do utrudnienia przeprowadzenia tej aukcji" – stwierdza Prokuratura Krajowa w analizie, dodając, że „każde porozumienie w zasadzie sprowadza się do tego, aby wylicytować jak najniższą cenę za rezerwacje". Ponadto, gdyby istniała grupa kapitałowa, to prezes UKE powinna wyeliminować powiązanych uczestników z aukcji, a nawet ją unieważnić.

Prokuratura Krajowa podkreśla, że sama prowadząca śledztwo przyznała (w końcowej części uzasadnienia decyzji o umorzeniu), że „możliwe było porozumienie tych dwóch podmiotów i mogło ono polegać na przeciąganiu aukcji".

Reklama
Reklama

Wątpliwości miała także prezes UKE Magdalena Gaj, która jako świadek zeznała, że „w interesie przedsiębiorców powiązanych z grupą Cyfrowego Polsatu mogło być opóźnienie procesu rozdysponowania częstotliwości w celu utrzymania monopolu LTE". Te obawy podzielał Andrzej Halicki. Media nalegały na UKE, by anulowała aukcję i rozpoczęła ją na nowych zasadach.

Tomasz Matwiejczuk, rzecznik grupy Cyfrowego Polsatu, odrzuca podejrzenia. – Polkomtel nie miał żadnej umowy z innym uczestnikiem aukcji, czy dotyczy to T-Mobile, NetNet, Orange czy Play – mówi. Jak podkreśla, „Polkomtel formalnie wycofał się z aktywnego udziału w aukcji w kwietniu 2015 r., więc siłą rzeczy oczywiste jest, że nie biorąc w niej udziału, nie mógł jej przedłużać" (chodzi o aukcję na 800 MHz). – Co więcej, wycofując się, Polkomtel ogłosił, że robi to, aby umożliwić innym uczestnikom szybsze zakończenie postępowania – dodaje Matwiejczuk.

Mały wśród wielkich

W styczniu 2016 r. okazało się, że NetNet wycofał wniosek o rezerwację wylicytowanych częstotliwości 800 MHz, za które miał zapłacić ok. 2 mld zł (w czerwcu 2016 r. zdecydował się je kupić T-Mobile), co zarówno szefowa UKE, jak i resort cyfryzacji publicznie uznały za skuteczne i przeprowadzone zgodnie z prawem.

Prezesem spółki z Radomia jest 36-letni Szymon Ruta, syn Heronima Ruty, bliskiego współpracownika Zygmunta Solorza-Żaka (twórcy Cyfrowego Polsatu i właściciela Polkomtelu). W lutym 2014 r. został jednym z dyrektorów łączących się struktur operacyjnych Cyfrowego Polsatu i Polkomtelu.

Skąd wśród bogatych telekomów walczących o rynek mobilnego internetu spółka spoza rynku, z kapitałem 5 tys. zł? Tego śledcza nie wyjaśniła, co podniosła Prokuratura Krajowa.

Z Rutą nie udało nam się skontaktować. Pod koniec 2014 r., gdy media dociekały, dlaczego chce wziąć udział w aukcji i jak sfinansuje ewentualny zakup częstotliwości, jego firma wydała oświadczenie. „W przypadku wygranej NetNet będzie gotowa do współpracy z każdym potencjalnym dysponentem częstotliwości (...) Złożenie ofert (...) jest również pierwszym etapem zmierzającym do realizacji planów pana Szymona Ruty, związanych z jego inwestycjami na rynku telekomunikacyjnym".

Reklama
Reklama

Wątpliwości dotyczą też procesu powstawania rozporządzenia, które zmieniało zasady prowadzenia aukcji – jego autorem było UKE, ale wydał je Andrzej Halicki. – To UKE była odpowiedzialna za aukcję i jej przebieg. Bardzo nam zależało, by rozdysponować częstotliwości na szerokopasmowy internet – mówi nam dziś były minister. Przypomina, że zobowiązaliśmy się w Brukseli do wprowadzania taniego internetu, a przedłużająca się aukcja groziła, że nie dotrzymamy terminów i narazimy się na karę. Rozporządzenie to zgodnie oprotestowali wszyscy uczestnicy aukcji z wyjątkiem Orange.

Postępowanie w sprawie aukcji poprowadzą śledczy ze Świdnicy, którym przekazała je Prokuratura Krajowa.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Rekordowe nakłady na ochronę zdrowia to wciąż za mało? Eksperci o ustawie budżetowej
Polityka
Czarzasty przewodniczącym Nowej Lewicy. Zandberg: Wybrali przeszłość
Polityka
Sondaż: Sikorski premierem zamiast Tuska? Znamy zdanie Polaków
Polityka
Nawrocki: Tusk przestał być szanowanym graczem, dziś szkodzi bardziej niż Braun
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama