Prawo i Sprawiedliwość określa dwudniową, kolejną już wizytę Komisji Weneckiej w Polsce jako „mającą charakter raczej krajoznawczy". I rzeczywiście: wiedza, którą Komisja mogła tym razem pozyskać, okazała się szeroka i zróżnicowana – od przekazu partii rządzącej i rządu, przez wersję rozgoryczonej opozycji, sędziów TK, rzecznika praw obywatelskich, aż do czynnego – choć nieumyślnego – uczestniczenia w sejmowej awanturze. Opinia, którą Komisja mogła sobie dzięki temu wyrobić, zostanie przyjęta 14 października.
We wtorek przedstawiciele KW spotkali się z głównymi aktorami sporu o Trybunał Konstytucyjny: prowadzili rozmowy w Kancelarii Premiera i w Trybunale.
– Jesteśmy zaniepokojeni podważaniem pozycji Trybunału Konstytucyjnego – komentowali po wyjściu z siedziby TK.
A prezes Trybunału Andrzej Rzepliński precyzował linię, jaką TK prezentuje w sporach z większością parlamentarną: – My nie jesteśmy nastawieni na walkę z kimkolwiek. Jak ten parlament czy przyszły parlament, będzie wydawał raz na pół roku ustawę, która okaże się niekonstytucyjna, to nie zabraknie woli, żeby tak orzec. A jeżeli seryjnie parlament będzie przyjmował niekonstytucyjne ustawy, to seryjnie będą uznawane za niekonstytucyjne – mówił. Dodał jednak pojednawczo, że „nie ma żadnej woli prowadzić tutaj polityki i nigdy jej nie było". Jednak okoliczności, w których przychodzi Trybunałowi funkcjonować określił jako „toksyczne".
W rozmowach z Komisją nie wzięli udziału sędziowie TK wybrani przez obecny parlament, czyli mający poparcie PiS. Wiceprezes TK Stanisław Biernat zdradził jednak, że doszło do krótkiego spotkania z sędziami wybranym w 2015 roku przez poprzedni parlament – tymi, których nie zaprzysiągł prezydent Andrzej Duda.