Złudzenia, że prezydent elekt porzuci twardą retorykę z kampanii wyborczej pod adresem Pekinu, zostały rozwiane, gdy Donald Trump ogłosił swoją najnowszą nominację. Szefem rady gospodarczej przy Białym Domu zostanie Peter Navarro, zwolennik rozprawienia się z Chinami.
W książce i filmie „Death by China" („Śmierć z rąk Chin") profesor ekonomii dowodzi, że największym błędem amerykańskiej dyplomacji ostatnich 100 lat była decyzja Billa Clintona o przyjęciu Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Z tego powodu, uważa Navarro, wzrost amerykańskiej gospodarki, który między 1947 i 2001 wynosił średnio 3,5 proc. rocznie, od tego czasu zwolnił do 1,8 proc. W tej koncepcji kryzys finansowy, który wybuchł w 2008 r., odegrał drugorzędną rolę.
Manipulując kursem swojej waluty, zamykając przed Amerykanami rynek zamówień publicznych i podrabiając markowe produkty, Chiny zniszczyły miliony miejsc pracy w USA, przede wszystkim w przemyśle – uważa Navarro. Na jego filmie widać, jak nóż „made in China" przekraja na pół krwawiącą mapę Ameryki. To w znacznym stopniu pod wpływem takiej teorii Trump głosił w kampanii, że Chiny „gwałcą" Amerykę, i zapowiedział nałożenie 45-procentowych ceł, jeśli Pekin nie zmieni polityki.
Już po wyborach Trump nie zmienił twardego kursu wobec Pekinu. Bezpośrednio rozmawiał z prezydent Tajwanu, co podważa politykę „jednych Chin" prowadzoną przez Waszyngton od 40 lat.
– Wątpię, aby taka taktyka okazała się skuteczna. Dla prezydenta Xi stosunki handlowe ze Stanami są ważne, ale nie najważniejsze. Priorytetem jest utrzymanie stabilności politycznej. Dlatego nie może zgodzić się na obraźliwe traktowanie Chin – mówi „Rz" Kun Chin-Lin, ekspert londyńskiego Chatham House.