Na demonstracjach, do których wezwał Aleksiej Nawalny, kilkadziesiąt tysięcy ludzi protestowało przeciw korupcji i nielegalnemu bogaceniu się premiera Dmitrija Miedwiediewa.
– Osobiście jestem za tym, by walka z korupcją znajdowała się w centrum społecznej uwagi, i pozytywnie przyjmuję zainteresowanie ludzi tą problematyką – zapewnił prezydent Putin w trakcie swojej wizyty w Archangielsku.
W całej Rosji zatrzymano prawie 2 tysiące osób. Od początku tygodnia napływają informacje o pobiciach przez nieznanych sprawców zarówno organizatorów demonstracji, jak i członków komitetów wyborczych Aleksieja Nawalnego. Opozycjonista postanowił bowiem startować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich.
– Ten instrument [walka z korupcją] wykorzystywany był w czasie tzw. arabskiej wiosny. Dobrze wiemy, do czego to doprowadziło, do jakich krwawych wydarzeń. Dobrze też wiemy, że był to jeden z pretekstów dokonania zamachu stanu na Ukrainie – dodał Putin, jednocześnie wzywając do ukarania zatrzymanych na demonstracjach.
Jednak dzień wcześniej senator z partii komunistycznej Wiaczesław Marchajew wezwał prokuraturę generalną, by wszczęła dochodzenie w sprawie dochodów premiera Miedwiediewa. Detonatorem protestów był 40-minutowy film zamieszczony w internecie przez Nawalnego o majątku szefa rządu (m.in. o winnicach i rezydencji we Włoszech). – Dalej będziemy tak milczeć czy podejmiemy jakieś działania? – pytał swoich kolegów na posiedzeniu izby wyższej rosyjskiego parlamentu. Jednak sam nie zgłosił formalnego wniosku o zwrócenie się do prokuratury, co wytknęła mu przewodnicząca senatu. – Jakby go napisał, to ja bym poparła – zapewniła.