Dzień po decyzji prezydenta w sprawie odłożenia nominacji generalskich Prawo i Sprawiedliwość oficjalnie tonuje nastroje. Także Antoni Macierewicz nie chciał odnieść się do decyzji prezydenta. – Szef MON nie jest osobą, która powinna takie decyzje komentować – mówił w Radiu Maryja. To zdecydowanie inny sygnał, niż ten, który po podwójnym wecie wysłał minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
Gra jednak toczy się o większą stawkę niż tylko zmiana systemu dowodzenia. To przede wszystkim spór o rolę prezydenta w polu jego konstytucyjnych kompetencji, jakim jest zwierzchnictwo nad Siłami Zbrojnymi. Stąd właśnie zdecydowana postawa Andrzeja Dudy wobec szefa MON.
Politycy PiS, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", zwracają uwagę na to, że reforma systemu dowodzenia Siłami Zbrojnymi to nie tylko priorytet MON, ale także jedna ze spraw, które Jarosław Kaczyński wymienił w swoim „programowym" przemówieniu wygłoszonym podczas lipcowego kongresu w Przysusze. – To, co stało się pod rządami poprzednimi z wielkim udziałem eksprezydenta Komorowskiego, to jest jakieś horrendum, mała armia i trzy dowództwa, więc krótko mówiąc, teraz musimy mieć armię dużo większą, za to dowództwo jedno. To trzeba przeprowadzić – tłumaczył, przedstawiając zmiany jako najważniejsze zadanie dla MON. W tym samym przemówieniu lider PiS mówił m.in. o reformie wymiaru sprawiedliwości, dekoncentracji mediów, zmianach w ordynacji wyborczej. To najlepiej pokazuje, że sprawa reformy systemu dowodzenia, z którą Pałac Prezydencki wiąże nominacje generalskie, jest na głównej liście priorytetów zarówno PiS, jak i samego Kaczyńskiego.
Pałac ma jednak do niej poważne zastrzeżenia. – Nie jesteśmy przekonani, że rozwiązania obecnie proponowane przez MON w czasie kryzysu zapewniają skuteczne współdziałanie Sił Zbrojnych RP z wojskami sojuszniczymi – przekonuje nasz rozmówca z otoczenia prezydenta.
Z obu stron padają jednak zapewnienia, że porozumienie jest możliwe. MON w swoim oświadczeniu stawia sprawę jasno. „Kluczowym czynnikiem tych zmian [w armii] jest ukształtowanie nowej kadry dowódczej. Bez niej wszystkie pozostałe reformy mogą zostać zaprzepaszczone" – czytamy w nim. I dlatego już teraz można spotkać się z opinią, że realnym scenariuszem jest impas, w którym prezydent Duda z jednej strony, a Antoni Macierewicz z drugiej będą uwikłani w wojnę pozycyjną.