W poniedziałek od rana grupa kilku tysięcy migrantów próbowała przedostać się z Białorusi do Polski. Na południe od przejścia granicznego w Kuźnicy doszło do próby siłowego przedarcia się na polską stronę. Gdy ogrodzenie graniczne zostało przez migrantów przerwane, polscy funkcjonariusze utworzyli kordon, uniemożliwiając nielegalne przekroczenie granicy.
We wtorek w Biurze Bezpieczeństwa Narodowego odbyła się narada związana z sytuacją na granicy polsko-białoruskiej. Po spotkaniu prezydent Andrzej Duda powiedział, że kryzys na granicy z Białorusią spotęgował się w poniedziałek. Dodał, że polskie służby były gotowe na taką sytuację.
- Zapobiegliśmy przełamaniu granicy wczoraj, mimo zamieszek, które państwo widzieli - oświadczył prezydent.
Czytaj więcej
- Internauci jasno wykazali, że ludzie, którzy atakowali naszych funkcjonariuszy byli np. w kurtkach za 4 tys. zł, mieli przygotowane narzędzia do niszczenia infrastruktury, mieli siekiery. Nikt o tym nie mówi. Mówi się tylko o obrazkach kota, który przechodził kilka tysięcy kilometrów z Afganistanu do Polski podobno - powiedział europoseł PiS Dominik Tarczyński, komentując w Polskim Radiu kryzys migracyjny na granicy polsko-białoruskiej.
- Trzeba sobie jasno powiedzieć - tak, jak powtarzaliśmy przez ostatnie tygodnie, jest to akcja hybrydowa prowadzona przez reżim białoruski przeciwko Polsce i Unii Europejskiej. Grupy migrantów, które wczoraj szły na polską granicę, kilka tysięcy ludzi, w sposób ewidentny, co widać na materiałach wideo, sterowanych przez służby białoruskie, które w ostatniej chwili sprowadziły tych ludzi z normalnej szosy do lasu, po to, żeby atakowali granicę polsko-białoruską w miejscu, w którym nie ma przejścia granicznego - mówił Andrzej Duda.