Rzeczywiście jest to problem. Wiem o ludziach, którzy pracując z jedną partią czy z jednym politykiem, sprzedawali potem te informację innym. Jest to jednak kwestia moralności ludzi zajmujących się w Polsce public relations. Dlatego też jestem zwolennikiem kształcenia przez partie swoich fachowców w tym zakresie. W ten sposób tajemnic partii będą strzec zaufani, lojalni ludzie, a poza tym nie będzie trzeba wydawać pieniędzy na zewnętrznych fachowców. W dodatku będą oni rozumieli mechanizmy rządzące polityką.
[b]Czy wydatki partyjne na PR i marketing powinny być transparentne?[/b]
Wyborcy powinni wiedzieć, ile ich ulubiona partia wydaje na szkolenia merytoryczne dla swoich polityków, ile na konferencje, a ile na billboardy, ulotki czy poprawianie urody liderów.
[b]Dlaczego więc partie polityczne, w tym także PiS, tak niechętnie o tym informują?[/b]
Chyba dlatego, że nie są do tego zmuszone przepisami prawa. Gdyby udało się wprowadzić odpowiednie rozwiązania prawne, wówczas partie nie miałyby innej możliwości i wiedza o szczegółowych wydatkach, nie tylko na PR, stałaby się powszechna. Sądzę jednak, że nie powinno się ujawniać osób lub podmiotów, z którymi współpracujemy w tym zakresie. PiS jest bardzo źle odbierany w środowiskach opiniotwórczych. Tak więc ludzie, którzy zdecydują się na jakąkolwiek współpracę z naszą partią, narażają się na represje. Każdy, kto obserwuje życie publiczne w Polsce, wie, że deklaracja poparcia czy współpracy z PO przynosi prestiż i uznanie społeczne. Z kolei nawet deklaracja, że lubi się PiS, nie mówiąc już o współpracy z nim, naraża takiego człowieka na ostracyzm towarzysko-środowiskowy.
[b]Czy jednak ta tajemniczość wokół wydatków na PR nie jest spowodowana na przykład chęcią ukrycia umów podpisywanych ze znajomymi czy wręcz wyprowadzania pieniędzy?[/b]