Doskonały gracz, który zawsze wie, skąd wieje wiatr

Jakie są poglądy nowego szefa SLD, nie wie nikt. – Bo to jest jak z reklamą piwa bezalkoholowego – ocenia Sylwia Pusz. – Aktor mruga okiem i widz od razu wie, o co chodzi

Publikacja: 07.06.2008 04:50

Doskonały gracz, który zawsze wie, skąd wieje wiatr

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

W dniu kongresu, który przesądził o zmianie przywództwa w Sojuszu, Grzegorz Napieralski osobiście witał wszystkich delegatów. Ściskał im dłonie, zagadywał o drobiazgi. Walczący o reelekcję Wojciech Olejniczak odpuścił sobie ten rytuał.

– Bardzo możliwe, że dzięki temu Napieralski wygrał, bo gdy różnice programowe między liderami praktycznie nie istnieją, część delegatów kieruje się po prostu ostatnim wrażeniem – mówi Bogusław Liberadzki, europoseł z SLD. – A Napieralski doskonale o tym wie. W końcu jest absolwentem szczecińskiej politologii.

Co nadzwyczajnego jest na Wydziale Politologii Uniwersytetu Szczecińskiego? Obok Napieralskiego studiowali tam również: Sławomir Nitras z PO, Joachim Brudziński z PiS i Mateusz Piskorski z Samoobrony – sami polityczni fighterzy. – Pracują tam młodzi doktorzy, którzy przede wszystkim uczą skuteczności w polityce, tego, jak ograć przeciwnika i osiągnąć cel, wykorzystując m.in. media – mówi Jacek Piechota z SLD. A Liberadzki dodaje: kładą im do głowy jedno, że polityka nie jest dla grzecznych chłopców, tylko dla skutecznych, i że nieustannie trzeba wypatrywać okazji do awansu. Napieralski okazał się pojętnym uczniem. Z lewicą związał się już na studiach.

– Mówiło się, że jest u nas taki młody komunista, ale nigdy go nie widziałem, choć byłem szefem samorządu, a instytut politologii był mały i wszyscy się znali – wspomina Nitras.

Dlaczego Napieralski wybrał lewicę? – Z powodu przekonań albo z powodu tradycji rodzinnej, raz mówił tak, a raz inaczej – śmieje się Piechota. Ta tradycja to ojciec, były działacz PZPR, a później SLD. Młody Napieralski zaangażował się w działalność organizacji młodzieżowej, a zarazem zdobywał zaufanie ważnych ludzi w dorosłej partii. – Był uczynny, grzeczny, ale sprawiał wrażenie, że chce błyskawicznie przechodzić po szczeblach partyjnej kariery – opowiada Liberadzki, który przyjął obecnego lidera na sekretarza.

Napieralski szybko przerzucił się z Liberadzkiego na Jacka Piechotę. – Akurat był klimat na odmładzanie partii – opowiada Piechota. – Sam byłem młody i walczyłem ze starym aparatem, dlatego Grzegorz szybko przy mnie awansował.

I – jak wspomina Piechota – był naprawdę skuteczny. – Pod jego przewodnictwem szczecińska młodzieżówka wycięła wszystkich starszych działaczy, również tych rozsądnych – mówi.

To była pierwsza z serii wycinek zrealizowanych przez Napieralskiego. Sylwia Pusz, niegdyś szefowa jednej z młodzieżówek SLD, a dziś działaczka SdPl, opowiada następującą historię – gdy dwie zwaśnione organizacje młodzieżowe SLD miały się jednoczyć, jej młodzieżówka, do której należał również Napieralski, popierała Marka Widucha na szefa zjednoczonej organizacji. Konkurencyjna młodzieżówka lansowała Grzegorza Pietruczuka. Gdy doszło do głosowania, szczecińska organizacja zagłosowała na... Pietruczuka. – Gdy zobaczyliśmy, że we władzach nowej organizacji są zaufani ludzie Napieralskiego, od razu wszystko było jasne – opowiada Pusz. – Grzesiek zawsze wyczuwał, skąd wieje wiatr, i stawiał na zwycięskiego konia. Ale nie można mu odmówić talentów politycznych – był bardzo dobrze zorganizowany i sprawny organizacyjnie.

Napieralski twierdzi jednak, że od początku popierał Pietruczuka i oficjalnie zaangażował się w jego kampanię.

Jakie są poglądy Napieralskiego, tego nikt nie wie. Popierał LiD w 2005 roku, gdy startował do Sejmu. – Wyczuł jednak, że ta koalicja jest źle widziana w partyjnych dołach i szybko zaczął gardłować za jej rozwiązaniem – mówi Piechota.

Gdy Napieralski brał ślub kościelny, zadbał, żeby w Szczecinie stało się to wydarzeniem polityczno--towarzyskim

Wygląda na antyklerykała – swoje liderowanie rozpoczął od zapowiedzi wypowiedzenia konkordatu. Wszyscy, którzy go znają, twierdzą jednak, że jego antyklerykalizm jest na pokaz.

– To jest coś takiego jak reklama piwa bezalkoholowego – aktor mruga okiem i widz od razu wie, o co chodzi – mówi Pusz o poglądach Napieralskiego.

Joachim Brudziński twierdzi, że Napieralski służył do mszy w kościele ojców Jezuitów w Szczecinie. Również Piechota nigdy nie zauważył, żeby Napieralski był wojującym antyklerykałem. – Brał ślub kościelny i ochrzcił dzieci – mówi.

A Wojciech Długoborski, były szef wojewódzkiego SLD, dodaje, że Napieralski nie tylko brał ślub konkordatowy, ale też zadbał, żeby w Szczecinie stało się to wydarzeniem polityczno-towarzyskim.

– Nie jestem antyklerykałem, po prostu uważam, że Kościół ma swoje miejsce i nie może się mieszać w sprawy państwa – mówi lider SLD. Pusz uważa, że Napieralski, jest pragmatykiem. Zdobył już to, co chciał, i teraz może zacząć realizować zupełnie inną politykę, tę, która gra mu w duszy.

– Wszystko zależy od tego, jakich współpracowników sobie dobierze – mówi działaczka SdPl. – Na razie nie wygląda to dobrze, na sekretarza generalnego wziął sobie Marka Nawrota, który zawsze wycinał ludzi wartościowych, a awansował miernoty. To prawdziwy terminator. Jeżeli Napieralskiemu chodziło o to, żeby wziąć za mordę towarzystwo, to Nawrot jest idealny.

Jeden z bliskich współpracowników Napieralskiego zwykł mówić, że kariera poważnego polityka musi się zaczynać od ojcobójstwa. Na ścieżce kariery szefa SLD parę politycznych trupów już leży. Napieralski po raz pierwszy wszedł do Sejmu na miejsce Liberadzkiego, gdy ten zdobył mandat eurodeputowanego. Przed tegorocznym kongresem Liberadzki starał się o mandat delegata. Nie zdobył go.

– Komisja skrutacyjna dwukrotnie liczyła głosy, za pierwszym razem jeszcze byłem delegatem, a za drugim już nie – Liberadzki opowiada przebieg zjazdu wojewódzkiego. – Niektórzy mówili, że była w tym ręka Napieralskiego.

Lider SLD twierdzi jednak, że to kłamstwo, bo nie było dwukrotnego liczenia.

Krzysztofowi Janikowi, którego Napieralski natychmiast po kongresie wyrzucił z pokoiku na Rozbrat, zawdzięcza awans na wiceprzewodniczącego SLD w marcu 2004 roku. Janik został wtedy szefem partii i wziął młodego działacza na jednego z zastępców.

Długoborski stracił stanowisko szefa wojewódzkiego SLD, gdy Napieralski, wówczas wiceszef partii, niespodziewanie oznajmił, że będzie kandydował na lidera. – Pracowałem w Sejmie i nie wiedziałem, co się dzieje za moimi plecami, a działo się to, że Napieralski jeździł po powiatach, a gdy obliczył, że zdobył dość głosów, to na dwa dni przed zjazdem wojewódzkim ogłosił chęć kandydowania – opowiada Długoborski. – Podobny manewr zastosował teraz, żeby wysiudać Olejniczaka.

Jacek Piechota przyznaje, że manewr rzeczywiście był ten sam. Jego zdaniem jednak Napieralski po prostu doskonale wyczuł, jakie są nastroje w partii – i wtedy, gdy pokonał Długoborskiego, i teraz, gdy wygryzł Olejniczaka.

Tak czy inaczej po zwycięstwie Napieralskiego Długoborski nie miał już co w partii robić. Spychano go na odległe pozycje na liście wyborczej, nie pozwolono kandydować na burmistrza Gryfina, choć już wcześniej zajmował to stanowisko. A na koniec wyrzucono z SLD za to, że poparł innego kandydata na prezydenta miasta, niż wybrała partia.

O Długoborskim Napieralski mówi: “ten facet po prostu mnie nienawidzi, choć nic złego mu nie zrobiłem”.

Bartosz Arłukowicz, szczeciński poseł SdPl z pokolenia Napieralskiego, mówi, że nowy szef Sojuszu jest niezwykle konsekwentny.

– Pamiętam, jak w 2001 roku określił cele, które chce zrealizować, i jak dotąd mu się to udaje – mówi Arłukowicz, przyznając, że jednym z tych celów było szefostwo SLD. Jak na polityka tak konsekwentnego Napieralski ma zadziwiającą cechę – zupełnie nie potrafi zarządzać czasem. Piotr Mościcki, który dbał o jego kalendarz, przeżywał z tego powodu wieczne zgryzoty. – Jest jedynym znanym mi politykiem, który do programu zaczynającego się o godz. 8.13 i trwającego dziesięć minut dotarł o 8.45 – wzdycha Mościcki. – Potrafił gadać w Sejmie z jakimiś kobietami o godzinie 17.25, a o 17.30 miał być w telewizji. Dawałem mu rozpaczliwe znaki – machałem rękami, robiłem miny, pokazywałem na zegarek, a on nie zwracał na to uwagi.

– Spóźniam się – przyznaje Napieralski. – Nie wiem, skąd się to bierze. Zawsze wydaje mi się, że na pewno zdążę. A z trzech minut robi się trzydzieści, bo po drodze kilka korków.

Słabością nowego szefa Sojuszu są też fast foody.

– Nie jest w stanie przejść obojętnie obok McDonalda – śmieje się Mościcki. A Nitras dodaje: – Grzesiek wszystko je z ketchupem. A ketchup jest czerwony.

Polityka
Lewica wybrała swoją kandydatkę na prezydenta
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Czarne chmury nad ministrem Wieczorkiem. Nawet wniosek PiS niewiele może już zmienić
Polityka
Sondaż: Jak zmieniło się zdanie Polaków o Nawrockim, gdy został kandydatem PiS?
Polityka
Czy Jarosław Kaczyński powinien ponieść karę? Wyniki sondażu, Polacy podzieleni
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Wybory prezydenckie
PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię