Kiedy wyborcy mówią: dość

Olsztynianie odpowiedzą niebawem w głosowaniu, czy chcą pozbawić stanowiska prezydenta Czesława Małkowskiego. Takie referenda organizuje się w Polsce rzadko, a skuteczne okazuje się zaledwie co trzecie

Publikacja: 02.10.2008 04:13

Czy mieszkańcy Olsztyna zagłosują w referendum przeciw prezydentowi Czesławowi Małkowskiemu? Jak wyn

Czy mieszkańcy Olsztyna zagłosują w referendum przeciw prezydentowi Czesławowi Małkowskiemu? Jak wynika z sondażu „Rz”, zarzuty molestowania i gwałtu są według badanych jednym z trzech najważniejszych powodów do pozbawienia takiego stanowiska

Foto: Rzeczpospolita, Jak Jakub Dobrzyński

Referendum w Olsztynie zaplanowano na 16 listopada. Mieszkańcy miasta zadecydują, czy podejrzany o zgwałcenie ciężarnej urzędniczki oraz molestowanie seksualne podwładnych prezydent straci stanowisko.

O losie swojego prezydenta w najbliższą niedzielę zadecydują także wyborcy w Zduńskiej Woli. Zenonowi Rzeźniczakowi postawiono zarzuty korupcji i przekroczenia uprawnień. Wczoraj wyszedł z aresztu po wpłaceniu 150 tys. zł kaucji.

Referendum to praktycznie jedyna droga do odwołania wójtów, burmistrzów i prezydentów miast, którzy od 2002 r. wybierani są w bezpośrednich wyborach. – Skoro zostali wybrani przez mieszkańców, tylko oni mogą ich odwołać – tłumaczy prof. Hubert Izdebski, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego.

[srodtytul]Straszak na wójta[/srodtytul]

Z danych Państwowej Komisji Wyborczej wynika, że w poprzedniej kadencji spośród 2478 gmin i miast na takie referenda zdecydowały się tylko 72 lokalne społeczności, czyli niecałe 3 proc. W tej kadencji (rozpoczętej w 2006 roku) głosowań jest jeszcze mniej – na razie 21.

– Referenda są niezbędne w tych nielicznych przypadkach, gdy dochodzi do ostrego konfliktu w gminie czy nadużycia władzy – mówi prof. Jerzy Regulski, twórca reformy samorządowej.

Jego zdaniem na samorządowych stanowiskach „w ogromnej większości mamy bardzo dobrych ludzi”. Potwierdza to sondaż GfK Polonia dla „Rz”. Ogromna większość wyborców dobrze ocenia działania władz samorządowych (70 proc.).

– Referendum to dosyć dobry straszak na wójta czy burmistrza – mówi prof. Mirosław Stec, prawnik z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Mniejszą liczbę głosowań tłumaczy lepszym niż kiedyś prześwietlaniem kandydatów w wyborach. – Mniej jest też przypadków, że wójt nie ma zaplecza w radzie gminy – dodaje.

Inicjatorzy udanych referendów najczęściej tłumaczą, że zaangażowali się w te inicjatywy, bo zawiedli się na ludziach, których poparli w wyborach. Także w sondażu „Rz” 63 proc. badanych uznało, że łamanie obietnic wyborczych powinno się kończyć dymisją wójta, burmistrza czy prezydenta.

[wyimek]Inicjatorzy referendów ich powód tłumaczą najczęściej tym,że zawiedli się na ludziach, których wcześniej wybrali[/wyimek]

[srodtytul]Usiadł wygodnie i tak siedział[/srodtytul]

W Filipowie koło Suwałk Ryszard Dykiert, emerytowany funkcjonariusz UOP, dobrze się zapowiadał w kampanii wyborczej. – Gdy wszedł na urząd, usiadł wygodnie i tak siedział, niewiele robiąc – opowiada Sylwester Koncewicz, były szef rady gminy, a po usunięciu Dykierta nowy wójt Filipowa.

Podobnie było w Piwnicznej-Zdroju. – Po dojściu do władzy zaczęła robić wszystko odwrotnie niż obiecywała – wzdycha fotograf Nikodem Wnęk, w 2006 roku szef komitetu wyborczego Joanny Leśniak, byłej wiceprezes ZUS.

Gdy Leśniak została burmistrzem, powołała na zastępcę swego dawnego szefa – byłego prezesa ZUS Stanisława Alota, którego sprowadziła z Rzeszowa. Miejscowi liczyli, że to stanowisko zajmie lokalny działacz. Leśniak zablokowała też budowę stacji narciarskiej.

– Ludzie pytali mnie: kogo nam sprowadziłeś? Chciałem naprawić błąd – mówi Wnęk. Został więc pełnomocnikiem grupy inicjatywnej, która doprowadziła do odwołania pani burmistrz.

– Nie dawał gwarancji przyspieszenia rozwoju gminy – tak wyborcy podsumowują powody odwołania Bogusława Mąki ze stanowiska wójta Bałtowa w woj. świętokrzyskim. Rozwój gminy leżał na sercu energicznym działaczom lokalnego stowarzyszenia Bałt, dzięki którym powstało wiele atrakcji turystycznych. Tutejszy park jurajski z figurami dinozaurów jest już znany w Polsce.

W Dorohusku na Lubelszczyźnie twierdzą, że w referendum „naprawiono wpadkę z wyborów”. Tam po rezygnacji kontrkandydatów wójtem została niespodziewanie 29-letnia kandydatka PiS Marzena Szopińska-Demczuk. – Typowy spadochroniarz z namaszczenia partyjnego. Niedoświadczona i w dodatku źle wychowana – komentuje miejscowy radny Jan Papacz.

Jak wynika z sondażu „Rz”, oprócz łamiących obietnice wyborcze stanowiska powinni tracić także ci, którzy dopuszczają się pijaństwa (65 proc.). Podobnie oceniane są też zarzuty, jakie usłyszał Czesław Małkowski. Prokuratorskie zarzuty o molestowanie seksualne i gwałt to według ankietowanych trzeci z najważniejszych powodów do odwołania ze stanowiska. Sądzi tak 62 proc.

Wyniki większości referendów nie są wiążące z powodu niskiej frekwencji. W poprzedniej kadencji tylko co siódme głosowanie było ważne. W obecnej blisko co trzecie (sześć udanych na 21 wszystkich).

Skąd ta zmiana? Zamiast 30-procentowej frekwencji wprowadzono niższy próg – żeby referendum było ważne, głosować musi w nim trzy piąte liczby biorących udział w wyborach wójta, burmistrza czy prezydenta miasta. Prof. Jerzy Regulski uważa, że można by w ogóle znieść granice frekwencji. – Społeczność lokalna musi się nauczyć zabierać głos w ważnych sprawach. Jeśli nie chce obronić swego wójta, musi on odejść – podkreśla.

[srodtytul]Trudne, ale konieczne[/srodtytul]

W większych miastach inicjatorom referendów zwykle najtrudniej o sukces. W poprzedniej kadencji fiaskiem zakończyły się głosowania m.in. w Szczecinie, Grudziądzu, Mysłowicach. Ale nawet w niedużych gminach często referendum się nie udaje.

– Mieszkańcy po prostu wyczuwają, kiedy chodzi o kłótnie polityków albo o próbę załatwiania własnych interesów i nie idą do urn – komentuje dyrektor Biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski.

I tak np. w Chełmcu koło Nowego Sącza pozostał na stanowisku wójt, który nie podpisał umowy z MPK na dofinansowanie przewozów. – Sprawa była ważna dla mieszkańców, ale zbyt natarczywie namawiano do udziału w referendum, a jego inicjatorem był pracownik MPK – mówi przewodniczący rady gminy Jan Bieniek.

Część samorządowców, którzy w głosowaniu obronili stanowiska, uważa, że referenda były stratą czasu, a ich inicjatorzy powinni ponosić koszty głosowania.

Prof. Mirosław Stec: – Referendum to wentyl bezpieczeństwa dla gminy. Nawet gdy okaże się nieważne, rozładowuje napięcia, które przez cztery lata mogłyby hamować rozwój wsi lub miasta.

[i][i]Przepisy dotyczące referendum[/i]

[link=http://rp.pl/prawo]www.rp.pl/prawo[/link][/i]

Referendum w Olsztynie zaplanowano na 16 listopada. Mieszkańcy miasta zadecydują, czy podejrzany o zgwałcenie ciężarnej urzędniczki oraz molestowanie seksualne podwładnych prezydent straci stanowisko.

O losie swojego prezydenta w najbliższą niedzielę zadecydują także wyborcy w Zduńskiej Woli. Zenonowi Rzeźniczakowi postawiono zarzuty korupcji i przekroczenia uprawnień. Wczoraj wyszedł z aresztu po wpłaceniu 150 tys. zł kaucji.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Wybory prezydenckie. Sondaż: Kandydat Konfederacji goni czołówkę, Hołownia poza podium