Według pragnącego zachować anonimowość członka zarządu SLD, w głosowaniu na czwartkowym posiedzeniu zarządu 10 osób opowiedziało się za rekomendacją dla Napieralskiego, 9 było przeciw, a 1 wstrzymała się od głosu.
Sam Napieralski ogłosił gotowość kandydowania na to stanowisko. - Potwierdziła się decyzja kongresu, który "przekierował" SLD programowo i wybrał mnie na szefa Sojuszu. I to ja ponoszę dzisiaj odpowiedzialność za partię - powiedział.
Obecny szef klubu Lewicy Wojciech Olejniczak jeszcze dziś mówił, że jest przekonany, iż nic nie grozi jego pozycji przewodniczącego klubu. Po posiedzeniu zarządu stwierdził tylko, że wynik głosowania nie zwalnia go z pracy na rzecz klubu i że nie będzie dążył do konfrontacji. - Tak po ludzku jest mi smutno, ale nie będę siedział w kącie i biadolił - powiedział.
Prawdopodobnie przyczyną próby odsunięcia go od przewodniczenia było wewnątrzklubowe głosowanie nad ustawami zdrowotnymi. Olejniczak opowiedział się za poparciem projektu ustawy o przekształceniu ZOZ-ów w spółki kapitałowe, czemu przeciwny był Napieralski. Wraz z Olejniczakiem "za" głosowali również m.in. wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński, sekretarz klubu Lewicy Wacław Martyniuk oraz posłowie Ryszard Kalisz i Witold Gintowt-Dziewałtowski.
Napieralski pytany wówczas, czy posłowie mogą spodziewać się kar, uciął: - Jeżeli są przypadki łamania dyscypliny partyjnej, wtedy są odpowiednie kary regulaminowe.