[b][link=http://www.rp.pl/temat/266075.html]Serwis o eurowyborach[/link][/b]
Jeśli ktoś myśli, że kampania wyborcza rozpoczęła się w chwili ogłoszenia przez prezydenta Kaczyńskiego terminu wyborów do Parlamentu Europejskiego, jest w błędzie.
– Nie rozpoczęła jej też żadna z partyjnych konwencji. Tak naprawdę wystartowała już dzień po ostatnich wyborach parlamentarnych – przekonuje dr Bartłomiej Biskup, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.
Tezę politologa potwierdza zachowanie dwóch największych partii – PO i PiS, które przez ostatnie półtora roku przerzucały się pomysłami na prowadzenie kampanii, a teraz płynnie przeszły w nową fazę wojny. PO świętowała już i 100, i 300 dni rządu. Zapowiadała rewolucję październikową na rocznicę rządu, w ramach której miało zostać przyjętych ponad 100 ustaw. Najnowszym pomysłem partii rządzącej jest 500 spotkań z wyborcami na 500 dni rządu.
[srodtytul]Dobry i zły PiS [/srodtytul]