W polskiej polityce widać ostatnio modę na deglomerację – rozproszenie i przenoszenie urzędów, ważnych instytucji poza Warszawę. Otwarcie nawołują do tego prezydent Andrzej Duda, wicepremier Jarosław Gowin, a ostatnio także Robert Biedroń. Deglomerację od lat propaguje Klub Jagielloński. Ale jaki jest sens przenoszenia siedzib urzędów ze stolicy do mniejszych ośrodków – czy nie zwiększy to biurokracji?
To pytanie można odwrócić i zadać je w ten sposób: dlaczego wszystkie urzędy centralne i wszystkie nowo powstające instytucje umieszczamy w Warszawie? W Polsce przez lata lokowano siedziby kolejnych urzędów w stolicy, bo z rozpędu kopiowano z jednej ustawy do drugiej artykuł mówiący o tym, że siedzibą danej instytucji jest „miasto stołeczne Warszawa”. Jednak nikt nigdy się nie zastanowił poważnie nad tym, czy Warszawa rzeczywiście jest najlepszym miejscem do prowadzenia wszelkiego rodzaju działalności instytucjonalnej.
Ale te instytucje już w tej stolicy istnieją. Mają swoje siedziby. Po co budować nowe urzędy?
Szereg instytucji publicznych ulokowanych w Warszawie wcale nie ma swoich budynków, historycznie należących do Skarbu Państwa, tylko wynajmuje biura na wolnym rynku. A przepaść, jeżeli chodzi o ceny wynajmu między Warszawą i innymi miastami, chyba jest dla wszystkich oczywista... Stołeczne lokale są przecież kilkakrotnie droższe niż najem takich samych lokali w innych miastach. Instytucje płacą za swoje siedziby horrendalne kwoty, które mogłyby być kilkakrotnie mniejsze w innym mieście. Podobnie jest zresztą z płacami. Wynagrodzenia w administracji publicznej są w Warszawie coraz mniej konkurencyjne i brakuje rąk do pracy, bo korporacje są w stanie dać urzędnikowi dwa razy wyższą pensję. Jednocześnie te same pieniądze wydane na zarobki w Radomiu czy Kielcach ściągnęłyby wielu specjalistów, bo w tych miastach np. 4 tys. zł na rękę byłoby całkiem atrakcyjną ofertą. W Warszawie takie zarobki są kompletnie nieatrakcyjne dla najlepszych ekspertów.
Małe i średnie miasta jednak się wyludniają – to naturalna kolej rzeczy na całym świecie. Ludzie chcą przeprowadzać się do wielkich aglomeracji, a my mamy przenosić urzędy jakby pod prąd tej tendencji?