Piątkowy „Dziennik” ujawnił, że Palikot dostał pożyczki od tajemniczych spółek zarejestrowanych w rajach podatkowych. Przekraczające 2 mln euro zobowiązania poseł zaciągnął w spółce Central European Private Investments z Luksemburga (którą sam zakładał, a sprzedał w ubiegłym roku), choć jej kapitał zakładowy jest 20 razy mniejszy niż kwota pożyczki. Aby udzielić takiego kredytu, spółka sama miała pożyczyć pieniądze od cypryjskiej firmy Decleora.
Ta z kolei jest powiązana z zarejestrowaną na Karaibach JP Family Fundation. A przez tę ostatnią – jak utrzymuje Maria Nowińska, była żona posła – Palikot wyprowadził ich wspólny majątek za granicę. W tej sprawie Prokuratura Okręgowa w Warszawie prowadzi śledztwo.
– Z żadną z tych spółek nie jestem związany – zapewniał poseł PO na konferencji prasowej w piątek.
– To poważne oskarżenie, ale tylko prokuratura może wyjaśnić, czy jest prawdziwe – tak artykuł gazety komentował w RMF FM szef Klubu PO Zbigniew Chlebowski. Dodał, że jeśli rzeczywiście Palikot ukrywa majątek przed byłą żoną, będzie to oznaczało jego koniec w polityce. – Zasada PO jest taka: jeżeli wobec któregokolwiek parlamentarzysty pojawiają się zarzuty, wtedy albo go zawieszamy, albo sam rezygnuje z partii.
Palikot zapowiedział doniesienie do prokuratury na dziennikarzy gazety. „Artykuły »Dziennika« są elementem ataku politycznego mającego na celu podważenie mojej pozycji w partii oraz wiarygodności PO w czasie trwającej kampanii wyborczej” – napisał w wydanym w piątek oświadczeniu. Jego zdaniem autorzy tekstu dali mu zbyt mało czasu na udzielenie precyzyjnych wyjaśnień.