Przeciw inicjatywie wypowiadali się wicemarszałek sejmu: Stefan Niesiołowski, posłanka Hanna Zdanowska, europosłanka Joanna Skrzydlewska, a sceptyczny wobec pomysłu młodszych kolegów był także europoseł Jacek Saryusz-Wolski.
W ubiegłym tygodniu parlamentarzyści zostali zaskoczeni uchwałą zarządu miejskiego, który bez – jak twierdzą – konsultacji z nimi wydał oświadczenie, w którym apelował o udział w wyborach. Na zwołanej na dziedzińcu urzędu miasta konferencji zaapelowali do łodzian o udział w zorganizowanym przez SLD referendum, a przewodniczący rady miejskiej Tomasz Kacprzak, przewodniczący powiatu łódzkiego PO Jan Mędrzak i szef klubu radnych PO Mateusz Walasek zapowiedzieli, że będą głosować za odwołaniem prezydenta.
Pod uchwałą podpisano „Platforma Obywatelska w Łodzi”. Skrzydlewska, sekretarz partii w regionie, stwierdziła, że też należy do łódzkiej PO, ale nikt z nią treści oświadczenia nie konsultował i wydała swoje. „Nie zamierzam wspierać inicjatywy Sojuszu Lewicy Demokratycznej – organizatora referendum i nie wezmę w nim udziału” – napisała. – „Nie służy dobru miasta, a jedynie ma na celu realizację doraźnych celów politycznych”.
Została wezwana na zarząd miejski, gdzie próbowano na niej wymóc odwołanie oświadczenia, na co nie wyraziła zgody. W odpowiedzi członkowie zarządu czyli w praktyce radni zapowiedzieli skierowanie wniosku o ukaranie europosłanki do sądu krajowego partii. – Napisałem go i przekazałem przewodniczącemu Mędrzakowi – mówi Walasek. Joanna Skrzydlewska po dzisiejszym zarządzie regionu, na którym poparto wniosek zarządu miejskiego, stwierdziła tylko. – Szanuję decyzje władz regionu. Jednak swojego oświadczenia nie wycofała i wyjechała pełnić swoje obowiązki do Brukseli.
Wicemarszałek sejmu Stefan Niesiołowski decyzję zarządu skwitował dwoma zdaniami. – Jak przegłosowali taką decyzję, to co ja mogę poradzić. Podporządkuje się niej, bo obowiązuje wszystkich członków Platformy.