Donald Tusk i Grzegorz Schetyna zawarli porozumienie. Wczoraj potwierdzili je ostatecznie, dogadując się w sprawie podziału miejsc we władzach partii. Wbrew temu, o czym w Platformie od kilku tygodni mówiło się coraz głośniej, 25 września nie dojdzie więc między nimi do zwarcia, a przy wyborach zarządu partii nie należy się spodziewać niespodzianek.
Politycy się umówili, że Schetyna nie będzie już sekretarzem generalnym PO. Tusk rekomenduje go za to na swego pierwszego zastępcę.
– Nikt nie ma wątpliwości, że jest on postacią numer dwa w partii – mówił w środę premier. Z kolei marszałek Sejmu podkreślał, że w PO nie czuje się marginalizowany.
Nowym sekretarzem nie zostanie bliski premierowi rzecznik rządu Paweł Graś. Samo stanowisko straci zaś na znaczeniu – zostanie ograniczone do roli czysto organizacyjnej.
Cały zarząd Platformy ma liczyć 25 osób, a nie 35, jak chciał premier. Z automatu wejdzie do niego 16 szefów regionów. Pozostałe osoby mają pochodzić z wyboru. Wśród nich wiadomo już, że stanowiska wiceprzewodniczących obejmą: marszałek Sejmu Schetyna (pierwszy zastępca), prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz i minister zdrowia Ewa Kopacz. Dwóch kolejnych wiceszefów ma wskazać rada krajowa partii.