Spór o małe sądy nieoczekiwanie nabrał kolosalnej wagi w koalicji. Dla PSL to kwestia wiarygodności w oczach wyborców, dla Jarosława Gowina zaś prestiżu. Reforma sądów może zaś być tak dotkliwa dla części samorządów, że po stronie ludowców zaczynają się opowiadać nawet lokalni działacze Platformy.
Jak wynika z informacji „Rz", ludowcy, którzy dotąd protestowali przeciw planom Jarosława Gowina w parlamencie, przenieśli spór do rządu. Na wtorkowym posiedzeniu Rady Ministrów z ministrem sprawiedliwości starł się wicepremier Waldemar Pawlak. Wcześniej wszystkie trzy PSL-owskie ministerstwa - Gospodarki, Pracy i Rolnictwa - solidarnie poddały pomysł Gowina ostrej krytyce w konsultacjach międzyresortowych.
Premier Donald Tusk miał zaś przyznać na posiedzeniu, że jest problem ze sprawą likwidacji sądów i trzeba szczegółowo się jej przyjrzeć.
Sprawa dzieli koalicjantów od początku roku. Gowin zaproponował wtedy, by ponad 100 niewielkich sądów przekształcić w wydziały zamiejscowe. Teraz jest mowa o 79. Dla ministra sprawiedliwości to druga sztandarowa reforma, zaraz po otwarciu zawodów. Ale chyba nie przewidział, że napotka aż taki opór ze strony ludowców.
- Korzenie i elektorat PSL to wsie i małe miasteczka, dlatego ludowcy poczuwają się w tej sprawie do aktywności - tłumaczy Jacek Żalek, poseł PO. - Dla zwykłych ludzi reforma nic nie zmieni. Ucierpi jedynie prestiż i ambicja lokalnych władz i w ich interesie występuje PSL - przekonuje.