Jednak, zdaniem Emilewicz, premier miał prawo - na mocy tzw. pierwszej ustawy covidowej, przewidującej głosowanie korespondencyjne seniorów w wyborach z 10 maja - wydawać rozporządzenia ws. organizacji wyborów "w terminie konstytucyjnym" w sposób pozwalający "ograniczyć rozprzestrzenianie się choroby".
- W ten sposób uzasadnione są decyzje wydawane podmiotom publicznym, spółkom publicznym i Skarbu Państwa - zaznaczyła Emilewicz, która w tamtym czasie była wicepremierem reprezentującym w rządzie Porozumienie (obecnie nie jest już członkiem tej partii).
Emilewicz dodał, że "ma nadzieję napisać kiedyś książkę o tamtych dniach, bo to rzeczywiście był gorący okres w historii Rzeczpospolitej".
- Na pewno akcja będzie wartka. Przypomnijmy sobie, że kwestia bieżącej polityki związana z wyborem prezydenta Rzeczpospolitej splatała się z podejmowanymi przez nas bardzo aktywnie działaniami w zakresie pomocy polskiej gospodarce i ratowania miejsc pracy - wspominała wydarzenia z wiosny 2020 roku Emilewicz.
Byłą wicepremier zapytano też o koszty wyborów, które się nie odbyły, szacowane na ok. 70 mln złotych.
- O tym, że ten projekt do skutku nie dojdzie nie wiedzieli ci, którzy przygotowywali wybory i kiedy wydawali decyzje - zauważyła Emilewicz dodając, że premier robił wszystko, by "wybory odbyły się w terminie konstytucyjnym, zgodnie z prawem, w taki sposób, aby nie narazić zdrowia i życia Polaków".