Reklama

Ideologia skłóciła rząd

Szefowie resortów sprawiedliwości, pracy, finansów i gospodarki miażdżą pomysły minister do spraw równości

Aktualizacja: 25.03.2013 02:09 Publikacja: 25.03.2013 02:03

Ostrą krytykę wywołał liberalny projekt programu antydyskryminacyjnego autorstwa pełnomocniczki ds. równego traktowania Agnieszki Kozłowskiej-Rajewicz (PO). W walce z nim konserwatystów z Platformy wspiera koalicyjne PSL.

Minister ds. równości przedstawiła w lutym projekt programu na lata 2013–2015. To zbiór zaleceń dla szefów wszystkich ministerstw do prac na rzecz przeciwdziałania dyskryminacji m.in. na rynku pracy, w systemie edukacji i w ochronie zdrowia.

Konsultacje resortowe trwają od ponad miesiąca i pokazują, że w rządzie jest opór wobec programu. Najgłośniej protestują ministerstwa, których szefowie słyną z konserwatywnych poglądów.

Polskie prawo już za to karze

Szef resortu sprawiedliwości Jarosław Gowin już w 2012 r. toczył z Kozłowską-Rajewicz spór o konwencję Rady Europy o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet. Uznał ją za dokument, który „tak naprawdę służy zwalczaniu tradycyjnej roli rodziny i promowaniu związków homoseksualnych".

Polska podpisała konwencję w grudniu ubiegłego roku. Program antydyskryminacyjny Kozłowskiej-Rajewicz zakłada, że ma ona zostać ratyfikowana jeszcze w tym roku. Resort Gowina znów podniósł sprzeciw.

Reklama
Reklama

„Program nie wskazuje, jakie korzyści odniosą polskie ofiary przemocy domowej z ratyfikacji tej umowy" – pisze do Kozłowskiej-Rajewicz wiceminister sprawiedliwości Michał Królikowski.

Resort protestuje też przeciw zaleceniu zmiany przepisów o tzw. mowie nienawiści. Obecnie zakazują one nawoływania do nienawiści m.in. z powodu różnic etnicznych i religijnych. Minister ds. równości chce, by zgodnie z postulatami środowisk gejowskich dopisać do katalogu m.in. orientację seksualną i tożsamość płciową.

„Nowelizacja nie jest konieczna, albowiem polskie prawo surowo karze za tzw. przestępstwa nienawiści" – argumentuje Królikowski.

Gruntowne uwagi nadesłało też Ministerstwo Finansów, kierowane przez konserwatystę Jacka Rostowskiego. Kwestionuje m.in. utworzenie w każdym resorcie stanowiska koordynatora ds. równego traktowania.

PSL: język niewłaściwy

W opiniach do programu widać podziały ideologiczne wewnątrz PO. Głos konserwatystów został jednak wzmocniony przez uwagi, które nadesłały resorty kierowane przez polityków PSL.

Najbardziej rozbudowane zastrzeżenia wysłał minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz. Przedstawił ponad 70 uwag, pod którymi podpisał się osobiście. Sprzeciwił się m.in. propozycji wpisania do ustawy o promocji zatrudnienia zakazu dyskryminacji na rynku pracy osób będących w trakcie oraz po zakończeniu procesu zmiany płci. Zdaniem ministra zmiany nie są konieczne, bo projekt ustawy w tej sprawie znajduje się już w Sejmie. Choć nie wspomniał, że wnieśli go posłowie SLD i Ruchu Palikota, co oznacza, że nie ma on dużych szans na uchwalenie.

Reklama
Reklama

Minister pracy zarzucił nawet Kozłowskiej-Rajewicz liczne błędy językowe i literówki. O stosowanie niewłaściwego języka posądził ją też resort gospodarki wicepremiera Janusza Piechocińskiego z PSL. Wytknął jej m.in. używanie pojęć rodem z  kontrowersyjnej teorii gender.

„Krajowy Program na rzecz Równego Traktowania wprowadza pojęcia, dla których brak jest odniesienia w polskim ustawodawstwie, jak np. definicja płci społeczno-kulturowej" – napisał z upoważnienia Piechocińskiego wiceminister Jerzy Pietrewicz.

Rząd powinien przyjąć program, bo nakazuje to przyjęta pod koniec 2010 roku ustawa równościowa. Agnieszka Kozłowska-Rajewicz chce, by stało się to w najbliższych tygodniach.

– Jestem przekonana, że większość wątpliwości zgłaszanych przez resorty zostanie rozwiana podczas konferencji uzgodnieniowej – mówi minister.

Jak twierdzi, „zdaje sobie sprawę z tego, że zajmuję się obszarem, w którym wiele tematów budzi kontrowersje".

– Jednak jeśli chodzi o Krajowy Program, nie spodziewam się opóźnień w przyjęciu programu przez rząd. Większość uwag ma charakter techniczny – zapewnia.

Reklama
Reklama

Czy znów góra urodzi mysz?

Jednak zdaniem politologa dr. Wojciecha Jabłońskiego spór wokół programu może się utrzymywać przez dłuższy czas. – Byłoby to korzystne dla PO, która obawia się konkurencji ze strony Europy Plus Aleksandra Kwaśniewskiego. Liberalny program to puszczenie oka do środowisk lewicowych. Wcale nie musi zostać później zrealizowany. W tym rządzie już niejednokrotnie okazywało się, że góra urodziła mysz – komentuje.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora

w.ferfecki@rp.pl

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Polityka
Prof. Dudek zwrócił się do Tuska. „Jak się nie da, to powinien pan się podać do dymisji”
Polityka
Była kandydatka na prezydenta chce do Sejmu. Sąd zarejestrował partię Joanny Senyszyn
Polityka
Szczyt Wschodniej Flanki. Przyjęta deklaracja wskazuje Rosję jako największe zagrożenie
Polityka
Konflikt w PiS. Politycy partii reagują na atak Jacka Kurskiego
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama