Wiceministrowi sprawiedliwości Michałowi Królikowskiemu lewica przypina łatkę skrajnego konserwatysty, z kolei transseksualna posłanka Anna Grodzka to wróg numer jeden dla prawicy. Jednak wspólnie pracują nad rozwiązaniami korzystnymi dla transseksualistów.
Obecnie procedura urzędowej korekty płci jest długa i może być uznana za uwłaczającą. Wynika ona z orzecznictwa Sądu Najwyższego i zakłada pozywanie rodziców za błędne ustalenie płci dziecka. By uniknąć konfliktu w rodzinie, wielu transseksualistów czeka więc do ich śmierci.
Projekty zmian przepisów przygotował zarówno rząd, jak i Grodzka.
Teoretycznie problem jest niszowy, bo transseksualizm występuje raz na kilkadziesiąt tysięcy urodzeń, a w latach 1991–2008 roku polskie sądy prowadziły jedynie 245 spraw o stwierdzenie zmiany płci.
Jednak propozycje zmian w prawie nabrały rozgłosu, bo sprawa ma związek z kontrowersyjną dyscypliną badawczą gender, która koncentruje się na rolach społecznych kobiet i mężczyzn. Sprzeciwiają się jej prawica i biskupi.