Jarosław Kaczyński wypomniał wczoraj w telewizji TVN 24 Donaldowi Tuskowi wypowiedzi podczas wizyty w Moskwie w 2008 r. Premier pytany wówczas o nagłówki rosyjskiej prasy, które nazwały go „naszym człowiekiem w Warszawie", odpowiedział, że równie dobrze mógłby nazywać Putina „naszym człowiekiem w Moskwie". Lider PiS nie wspomniał jednak, że Tusk uznał wówczas, iż takie określenia nic nie znaczą. Kaczyński zarzucił wręcz Tuskowi, że się z Putinem przyjaźnił.
To realizacja głównej tezy nowej doktryny PiS – przestać mówić jednym głosem z rządem na temat sytuacji na Wschodzie. PiS zrozumiał, że na kryzysie ukraińskim zyskuje premier. Od momentu zajęcia Krymu przez Rosję sondaże Platformy znów poszybowały w górę i partia ma realną szansę na wygraną w wyborach europejskich, co jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się nierealne.
Ponadto okazało się, że w elektoracie PiS żywe są nastroje antyukraińskie. – To wynika ze struktury tego elektoratu, choćby jego geograficznego rozłożenia – mówi „Rz" dr hab. Rafał Chwedoruk z Uniwersytetu Warszawskiego, wskazując na wschodnie regiony kraju, gdzie PiS jest silny. – Kiedy zobaczyłem prezesa Kaczyńskiego na naradach u premiera i prezydenta w sprawie Ukrainy, wiedziałem, że PiS na tym straci.
Rzeczywiście, gdy na początku marca Rosjanie najechali Krym, Kaczyński przyszedł na naradę liderów politycznych do Kancelarii Premiera oraz wziął udział w posiedzeniu prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego. We władzach PiS zapadła wtedy decyzja, że Kaczyński – wbrew wcześniejszej doktrynie bojkotowania Tuska i Komorowskiego – powinien zademonstrować wsparcie dla władz w sprawie Ukrainy. Miało to go prezentować jako męża stanu, który w sytuacji zagrożenia potrafi się wznieść ponad osobiste i polityczne animozje.
Kaczyńskiego za wspieranie rządu w sprawie Ukrainy ostro atakowali politycy Solidarnej Polski na czele ze Zbigniewem Ziobrą. Chcąc odróżnić się od PiS i zebrać głosy najbardziej prawicowego elektoratu, wypominali mu też, że podczas swego pobytu w Kijowie wykrzykiwał do tłumów na Majdanie „Chwała Ukrainie". To hasło ideowych potomków Stepana Bandery, ukraińskiego nacjonalisty, lidera tej frakcji Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, która w 1943 r. na Wołyniu dokonała rzezi na Polakach. Odwołująca się do Bandery nacjonalistyczna partia Swoboda współtworzy prozachodni rząd Arsenija Jaceniuka.