Po wybraniu Donalda Tuska na nowego przewodniczącego Rady Europejskiej trwają spekulacje, kiedy urzędujący premier poda swój rząd do dymisji. Pewne jest na razie tylko to, że musi to zrobić do 1 grudnia. Wtedy oficjalnie obejmie nową funkcję w Brukseli.
Konkretną datę próbował podać dziś w TVP Info Andrzej Biernat, jednoznacznie kojarzony z tzw. "spółdzielnią", jedną z frakcji PO, której patronuje Cezary Grabarczyk. – 16 lub któregoś września rząd zostanie podany do dymisji - deklarował i dodawał, że zarząd PO jednogłośnie wskazał też kandydatkę do zastąpienia Tuska Ewę Kopacz. - Nie było głosów odrębnych i obaw - podkreślił.
Biernat odniósł się także do stanowiska prezydenta RP Bronisława Komorowskiego, który stwierdził, że jego stanowisko zarządu PO nie obowiązuje. Zgodnie z konstutucją to właśnie do prezydenta należy wskazanie kandydata na premiera po dymisji rządu. - Zazwyczaj w krajach demokratycznych jest, że kandydat partii rządzącej jest kandydatem na premiera. I taką propozycję zarząd partii przestawił poprzez premiera panu prezydentowi – przypomniał minister sportu.
Informacji Biernata dotyczących odejścia Tuska nie potwierdza jednak rzecznik rządu Małgorzata Kidawa-Błońska. – Nie ma ustalonej daty dymisji rządu – podkreślała chwilę po deklaracji ministra sportu. Twierdziła nawet, że data dymisji nie zależy od premiera.
Kilka godzin później jednak, w wypowiedzi dla PAP, zapowiedziała, że rząd odejdzie najprawdopodobniej w przyszłym tygodniu, po powrocie prezydenta Komorowskiego ze szczytu NATO w Newport. - Prezydent musi wrócić z Walii, musi mieć czas na podjęcie decyzji, to wszystko jeszcze trochę będzie trwało - tłumaczyła.