Członkinie SLD napisały list do desygnowanej wczoraj na premiera Ewy Kopacz, w którym nie kryją zadowolenia z faktu, że kobieta stanie na czele rządu. I zaapelowały, by poparła ona postulaty lewicowych środowisk kobiecych.
Lista życzeń jest długa. Działaczki SLD chcą pełnej refundacji trzech zabiegów in vitro dla każdej zainteresowanej pary, legalizacji aborcji na życzenie kobiety, dopłat do środków antykoncepcyjnych, wprowadzenia edukacji seksualnej do szkół, przyjęcia ustawy o związkach partnerskich, ale także miejsca w żłobku dla każdego dziecka czy poprawy sytuacji kobiet na rynku pracy. Prócz tego oczekują, że nowy marszałek Sejmu niezwłocznie wprowadzi pod obrady konwencję o przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i rodziny, która została zdjęta z poprzedniego porządku obrad na żądanie PiS. Dlaczego nowa premier miałaby realizować postulaty SLD?
Eksperci uważają, że premier mimo zachęt będzie unikała tematów kontrowersyjnych
– Bo każdy premier chce się zapisać na tym stanowisku. Ewa Kopacz mogłaby się zapisać jako promotorka spraw kobiet – mówi Katarzyna Piekarska, szefowa Sejmiku Kobiet Lewicy.
Piekarska dodaje, że skoro w Sejmie leżą już stosowne projekty ustaw przygotowane przez opozycję, to reszta jest tylko kwestią woli politycznej. – Mamy nadzieję, że to, co marszałek Kopacz trzymała w sejmowej zamrażarce, premier Kopacz postara się przeforsować – mówi.