Sztuka dobrego wrażenia. Expose Ewy Kopacz

Exposé to moment, gdy premier chce zapaść w pamięć obywatelom. Nie każdemu się to w przeszłości udało.

Publikacja: 27.09.2014 15:00

Ewa Kopacz podczas prezentacji składu nowego rządu - piątek 19 września

Ewa Kopacz podczas prezentacji składu nowego rządu - piątek 19 września

Foto: AFP

Ewa Kopacz wygłosi exposé w najbliższą środę. To dla niej szansa, by poprawić wizerunek nadszarpnięty przez pełną wpadek konferencję prasową, na której przedstawiała skład rządu.

Jeżeli chodzi o exposé poprzednich premierów, to chyba śmiało można powiedzieć, że wszystko już było. Każdy nowy szef rządu obiecywał Polakom poprawę życia, a także ograniczanie administracji i uzdrawianie państwa.

Wojciech Jabłoński, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego, znawca marketingu politycznego, uważa jednak, że w exposé nie liczy się to, co zostanie powiedziane, tylko w jaki sposób.

– Exposé to jest początek, a na początku liczy się wrażenie – mówi Jabłoński. – Premierzy oczywiście składają obietnice i rozsnuwają wizje tego, co chcą zrobić. Ale do opinii publicznej trafiają tylko atrakcyjne cytaty, i to one pozostają w pamięci.

Tego oczekuje naród

Gdyby klasyfikować kolejne exposé pod względem cytatów, to oczywiście pierwsze miejsce przypada premierowi Tadeuszowi Mazowieckiemu. Jego wystąpienie wygłoszone we wrześniu 1989 r. było najbardziej oczekiwanym i zapewne słuchanym przez obywateli exposé w historii wolnej Polski. Najbardziej też zapadło w pamięć z dwóch powodów – po pierwsze, premier zasłabł podczas wygłaszania przemówienia, musiał chwilę odpocząć i napić się wody, a później powiedział, że stan jego zdrowia przypomina kondycję polskiej gospodarki.

Po drugie, podczas tego wystąpienia padły słowa o grubej linii, którą należy odkreślić przeszłość. Mazowiecki tłumaczył, że jego rząd nie ponosi odpowiedzialności za hipotekę, którą dziedziczy po PRL. Jednak część działaczy solidarnościowych odebrała te słowa jako zapowiedź braku rozliczeń z PRL i trzymania się ustaleń Okrągłego Stołu w sprawie gwarancji nietykalności dla komunistycznych władz.

Do tego m.in. nawiązał premier Jan Olszewski w swoim exposé z grudnia 1991 r., kiedy to mówił, że jedną z podstawowych przyczyn trudności gospodarczych i politycznych jest „zbyt długie trzymanie się kompromisów zawartych przy Okrągłym Stole".

– Naród oczekuje od nas ostatecznej odpowiedzi, kiedy skończy się w Polsce komunizm – grzmiał Olszewski.

I zapowiedział, że jego rząd jest początkiem jego końca.

O konieczności ostatecznego zerwania z komunizmem mówił też premier Jerzy Buzek w 1997 r., określając PRL jako ustrój przestępczy i zapowiadając lustrację. A zakończył swoje wystąpienie słowami: „Tak mi dopomóż Bóg". Nic dziwnego, że ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski, były członek PZPR, który w czasach PRL był już ministrem, wyraźnie niezadowolony mówił, iż było to najbardziej partyjno-polityczne wystąpienie od 1989 r.

Pod względem cytatów w pamięć zapadło też wystąpienie Leszka Millera z 2001 r. Szef rządu spory fragment swojego exposé poświęcił błędom poprzedników, czyli właśnie ekipy Jerzego Buzka.

– Bałagan, marnotrawstwo publicznego dobra, konflikty, niekompetencja i nieudolność były cechami minionej kadencji – grzmiał Miller. – Trudno było znaleźć miesiąc bez skandalu, podejrzeń o korupcję, przykładów prywaty i kłótni o władzę.

Sparafrazował też słynne zdanie prezydenta Johna Kennedy'ego, mówiąc: – Nie pytaj, co dla ciebie może zrobić Polska, zapytaj, co ty możesz zrobić dla Polski.

Ciekawostką był również fakt, że Miller zapowiedział, iż wznawia obyczaj spotkania ministrów z komisjami sejmowymi przed debatą nad exposé. Zwyczaj przepytywania kandydatów na ministrów przez komisje sejmowe był praktykowany na początku lat 90., ale z czasem został zarzucony. Po kadencji Millera nikt nie wrócił do tego obyczaju.

Ile razy można ?wygłosić exposé

Gdyby przyjąć jednak kryterium „naj", to palma pierwszeństwa należy się zdecydowanie Donaldowi Tuskowi, który w 2007 r. wygłosił najdłuższe przemówienie – trwało ponad trzy godziny.

Opozycja była pod wrażeniem. „Donald Tusk to Fidel Castro i Edward Babiuch polskiej polityki" – napisał na blogu poseł PiS Zbigniew Girzyński.

Tusk w swoim pierwszym exposé złożył też najwięcej obietnic – przeszło 200. A ponieważ znakomitej większości tych pomysłów nie zrealizował, można go zapewne uznać za rekordzistę w składaniu obietnic bez pokrycia. Spośród najbardziej egzotycznych wymieńmy tę, że premier co miesiąc będzie składał w Sejmie informację o kolejnym zlikwidowanym przywileju władzy. Oczywiście Sejm ani razu nie wysłuchał takiego raportu.

Tusk jest rekordzistą także pod względem liczby wygłoszonych exposé, bo jako jedyny szef rządu miał ich dwa na początek dwóch kadencji, a ponadto uwielbiał „nowe początki". Wygłaszał więc przemówienia, które jego piarowcy również określali mianem exposé.

Ostatnie takie przemówienie premier wygłosił w lipcu tego roku po wybuchu afery podsłuchowej, gdy poprosił Sejm o ponowne wotum zaufania dla swojego rządu, co zostało przegłosowane jeszcze tego samego dnia – rzecz niespotykana przy tego typu głosowaniach. Sejmową debatę okrojono do dziesięciominutowych wystąpień, co świadczyło o tym, że nawet premier nie przywiązywał do tego głosowania większej wagi.

Inne wystąpienia nie miały przełomowego charakteru. Hanna Suchocka, pierwsza kobieta premier, miała w 1992 r. najkrótsze, bo zaledwie 30-minutowe, exposé. I tylko tyle można o nim powiedzieć. Być może dlatego, że jej kandydatura była długo uzgadniana przez siedem ugrupowań, które wsparły jej rząd, a samej Suchockiej przy tym nie było. Jej przemówienie również musiało uwzględniać interesy wszystkich koalicjantów i było dziełem przede wszystkim Jana Rokity, szefa Urzędu Rady Ministrów (dziś część funkcji dawnego URM pełni Kancelaria Premiera).

Z kolei Kazimierz Marcinkiewicz w 2005 r. wsławił się tym, że w jego exposé znalazły się całe fragmenty dotyczące prywatyzacji, przepisane żywcem z wystąpienia jego poprzednika Marka Belki. Wywołało to wesołość w ławach posłów SLD, którzy doskonale pamiętali tamto przemówienie, wygłoszone zaledwie rok wcześniej.

Charakterystyczne dla wystąpienia Marcinkiewicza było również to, że po nim na mównicę wszedł Jarosław Kaczyński, lider PiS, i wygłosił przemówienie, które komentatorzy odebrali jako drugie exposé. Ale to Marcinkiewicz powiedział wtedy po raz pierwszy o budowie IV RP, co było niezrealizowaną ideą braci Kaczyńskich. Ewenementem było też exposé samego Jarosława Kaczyńskiego z 2006 r., gdyż wygłaszał je z pamięci. Wszyscy zapamiętali je z powodu lapsusu językowego. Otóż Kaczyński, opowiadając o narastającej przemocy w szkołach, w ferworze wystąpienia stwierdził: „Żadne krzyki nas nie przekonają, że białe jest białe, a czarne jest czarne".

Ostatnia szansa

Wojciech Jabłoński uważa, że dobre exposé wymaga dobrego kontekstu politycznego i osobowości premiera. Gdy jest jedno i drugie, wystąpienie zapada w pamięć. Gdy brakuje choćby jednego elementu, wszyscy ziewają z nudów.

– Dlatego nikt nie pamięta wystąpienia Waldemara Pawlaka z 1993 r., polityka bez osobowości, czy Marka Belki z 2004 r., bo wtedy zupełnie nie było kontekstu politycznego – mówi politolog.

Z tego też powodu z wystąpieniem Ewy Kopacz mogą być kłopoty. – Nie ma dobrego kontekstu politycznego, bo przecież nie wygrała wyborów na fali niezadowolenia społecznego i tak naprawdę nikt od niej nie oczekuje niczego przełomowego – wylicza Jabłoński. O jej osobowości może powiedzieć tyle, że jest Markiem Belką Platformy Obywatelskiej. Na dodatek zaliczyła już kilka wpadek i teraz musi odrabiać straty.

Jego zdaniem Kopacz musi coś wymyślić, żeby udowodnić, iż jest „stuprocentowym politykiem, a nie tylko kobietą politykiem". – To jest jej ostatnia szansa na zrobienie dobrego wrażenia – podsumowuje Jabłoński.

Ewa Kopacz wygłosi exposé w najbliższą środę. To dla niej szansa, by poprawić wizerunek nadszarpnięty przez pełną wpadek konferencję prasową, na której przedstawiała skład rządu.

Jeżeli chodzi o exposé poprzednich premierów, to chyba śmiało można powiedzieć, że wszystko już było. Każdy nowy szef rządu obiecywał Polakom poprawę życia, a także ograniczanie administracji i uzdrawianie państwa.

Pozostało 94% artykułu
Polityka
Sondaż: Jak wielu Polaków jest rozczarowanych Donaldem Tuskiem?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Polityka
Piotr Serafin dla „Rzeczpospolitej”: Unijny budżet to polityka zapisana w cyfrach
Polityka
Były szef RARS ma jednak szansę na list żelazny. Sąd podważa sprzeciw prokuratora
Polityka
Hołownia w Helsinkach, czyli cała naprzód na północ
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Polityka
Hołownia: Polskie zaangażowanie na Ukrainie tylko pod parasolem NATO