Premier Beata Szydło w piątkowym wystąpieniu w Sejmie, odnosząc się do ultimatum Komisji Europejskiej wobec Polski, powiedziała, że rząd nigdy nie będzie ulegał żadnemu ultimatum, tylko woli obywateli. Zarzuciła opozycji podważanie polskiej suwerenności. Oświadczyła też, że to KE, nie Polska ma problem z reputacją i autorytetem.
Dr Jacek Wasilewski z Uniwersytetu Warszawskiego ocenił w programie "Rzeczpospolita od rana" w Polsat News, że aby PiS utrzymał wysokie poparcie, potrzebny jest wróg.
- Mamy w polskiej kulturze parę schematów operowania danymi, tzw. mity narodowe, jak np. to, że Konstytucję 3 Maja uchwalił cały naród. Mamy mit zdrajców narodu, którzy się zwracają do międzynarodowych instytucji i proszę je o interwencję w Polsce - powiedział specjalista od wizerunku. Dr Wasilewski dodał, że piątkowe wystąpienie premier Beaty Szydło było "próbą podgrzania mobilizacyjnych emocji, by podtrzymać poparcie".
W ocenie Jacka Wasilewskiego, po raz pierwszy w kontekście Unii Europejskiej z ust premier Szydło słychać było mocne rozróżnienie na "my-wy". - "Wy", które padało z ust pani premier, pokazało, że nie mamy wspólnej wizji bycia w UE czy porozumienia odnośnie tego, co tam powinniśmy robić - powiedział Wasilewski.
Ksiądz Zenon Hanas z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ocenił z kolei, że w przemówieniu premier Beaty Szydło bardzo mocno była podkreślana idea suwerenności, niepodległości narodu polskiego. - Dla Polaków każdy, kto chciałby naruszyć tę suwerenność, jest od razu wrogiem - powiedział ksiądz Hanas. Dodał, że po raz pierwszy premier pokazała swoje emocje. - Ten konflikt, który odbywa się w kulisach, jest bardzo emocjonalny. Rozgrzewanie tego konfliktu może być destrukcyjne dla nas - podkreślił ksiądz.