Haszczyński: Nowy sojusz z Brytanią. W rocznicę Teheranu

Rzadko się zdarza, że historyczny charakter spotkań dwustronnych z udziałem Polski podkreśla ta druga strona, zwłaszcza gdy jest krajem ważniejszym od naszego. A tak było tym razem, gdy do Londynu przyjechała polska premier z kilkoma ministrami.

Aktualizacja: 28.11.2016 20:24 Publikacja: 28.11.2016 18:33

Haszczyński: Nowy sojusz z Brytanią. W rocznicę Teheranu

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Brytyjczycy wyraźnie liczą na to, że Polska pomoże im w jak najłagodniejszym rozstaniu z Unią Europejską. Zdają sobie przy okazji sprawę, że – może poza Angelą Merkel – prawie wszystkie unijne VIP-y chciałyby ich ukarać za głosowanie za Brexitem, jak najszybciej i jak najbrutalniej odciąć się od niewdzięczników.

W Polsce nie czuć potrzeby rewanżu, lecz żal za utratą ważnego sojusznika. Bo Wielka Brytania tradycyjnie miała bliską nam wizję Wspólnoty Europejskiej – luźniejszej. I, jako jedyna z dużych krajów starej Unii, podobne podejście do postradzieckiego Wschodu i kwestii bezpieczeństwa. Tak było niezależnie od tego, kto rządził w Londynie i kto w Warszawie.

Po Brexicie Brytania nie będzie już miała oczywiście wpływu na kształt Unii. Sprawy bezpieczeństwa i niezgoda na rosyjską agresję nadal nas mogą jednak łączyć, głównie poprzez NATO. I wszystko wskazuje, że tak będzie przynajmniej dopóty, dopóki w Wielkiej Brytanii nie dojdzie do zmiany władzy. Główne partie opozycyjne – i laburzyści, i niepodległościowcy z UKIP – mają bowiem prorosyjskie kierownictwo.

Poza bezpieczeństwem dla Warszawy kluczowy jest los Polaków na Wyspach po Brexicie. Zapewnienie im takich samych praw, jakie będą mieli Brytyjczycy w przyszłej, pomniejszonej o Brytanię, UE. W tej grze ważne jest poparcie krajów, w których mieszka wielu Brytyjczyków, takich jak Hiszpania czy Francja. Mam jednak wrażenie, że polski rząd nie zabiega o nie. Wybrał chyba inną strategię: przypominania Brytyjczykom historii, polskich zasług w bitwie o Anglię czy Enigmy.

Problem polega na tym, że w czasie drugiej wojny światowej Brytyjczycy wykorzystali Polaków, a nie wypełnili swoich zobowiązań sojuszniczych.

Ponurą symbolikę ma dzień, w którym odbyły się pierwsze polsko-brytyjskie konsultacje międzyrządowe. 28 listopada 73 lata wcześniej zaczęła się przecież konferencja teherańska. A na niej brytyjski premier Winston Churchill sprzedał Polskę Sowietom.

Miejmy nadzieję, że tym razem nie skończy się na tym, że my sprzedamy Unię po to, by Brytyjczykom się dobrze żyło po Brexicie.

Brytyjczycy wyraźnie liczą na to, że Polska pomoże im w jak najłagodniejszym rozstaniu z Unią Europejską. Zdają sobie przy okazji sprawę, że – może poza Angelą Merkel – prawie wszystkie unijne VIP-y chciałyby ich ukarać za głosowanie za Brexitem, jak najszybciej i jak najbrutalniej odciąć się od niewdzięczników.

W Polsce nie czuć potrzeby rewanżu, lecz żal za utratą ważnego sojusznika. Bo Wielka Brytania tradycyjnie miała bliską nam wizję Wspólnoty Europejskiej – luźniejszej. I, jako jedyna z dużych krajów starej Unii, podobne podejście do postradzieckiego Wschodu i kwestii bezpieczeństwa. Tak było niezależnie od tego, kto rządził w Londynie i kto w Warszawie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Rozkaz Putina ws. broni atomowej. Rosja przeprowadzi ćwiczenia
Polityka
Jerzy Buzek: PiS bije brawo Orbánowi, który rozsadza UE od środka
Polityka
Péter Magyar: Warszawa w Budapeszcie? Chcemy robić to po swojemu
Polityka
Nowa nadzieja Węgrów. Péter Magyar rozpoczął walkę z reżimem Orbana
Polityka
Donald Trump: Joe Biden kieruje gestapowską administracją