- Od ponad roku trwa proces jednoznacznego ograniczania samorządności przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Samorządom odbierane są kolejne kompetencje. Tymczasem samorządy terytorialne odpowiadają za dużą część polskiej gospodarki, ale też polityki społecznej, ochrony zdrowia, ochrony środowiska, właściwie wszystkich dziedzin życia. Co więcej, samorządy województw odpowiadają za 40 proc. środków Unii Europejskiej dla naszego kraju z puli na lata 2014-2020 – mówił we wtorek w Warszawie Adam Struzik, marszałek województwa mazowieckiego, jeden z inicjatorów powstania Ruchu. - Z obawami i zdumieniem obserwujemy proces re-centralizacji państwa. Kolejne inicjatywy poselskie bez konsultacji społecznych wprowadzają buble prawne. Tak naprawdę to, co się dzieje na skutek inicjatyw poselskich, to bezprawie legislacyjne. To jawne łamanie Konstytucji RP – dodał Struzik mówiąc, że wystarczy 15 posłów, aby procedować ustawę będącą od początku prac bublem prawnym.
- Ruch obrony polskiej samorządności będzie robił wszystko, aby nie dopuścić do dalszej dewastacji polskiego samorządu, bo samorządność to istota państwa polskiego. Bardzo ważne jest to, aby nie dopuścić do tego, aby wszystkie decyzje zapadały na jednej ulicy w Warszawie – wtórował Władysław Kosiniak-Kamysz, poseł, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL). Jego zdaniem racją stanu jest Polska zdecentralizowana, a nie rządzona z Warszawy. - Nie pozwolimy na zabieranie kolejnych kompetencji samorządowi. Pierwszą bardzo ważną decyzją Ruchu jest wezwanie Prezydenta RP, aby zawetował ustawę o likwidacji gimnazjów. Ta reforma jest nieprzygotowana, a jej skutki finansowe nie przeliczone – tłumaczył szef PSL.
Samorządowcy ze Stronnictwa podali kilka przykładów re-centralizacji.
Pierwszym z nich jest podporządkowanie ośrodków doradztwa rolniczego ministrowi rolnictwa. Od 2010 r. podlegały one wraz z mieniem i nieruchomościami samorządom województw. – Obecna zmiana wprowadziła już chaos i zamieszanie prawne, bo co prawda rządzi teraz minister, ale nieruchomości pozostały w naszej gestii. Być może ta niechlujność prawna ma na celu pokazanie, że samorządy województw jakoby sobie nie radzą – mówił Sławomir Sosnowski, marszałek województwa lubelskiego.
Inny przykład podał Adam Jarubas, marszałek województwa świętokrzyskiego. – Chodzi o wały melioracyjne i zarządzanie zasobami wodnymi. Zakładane zmiany idą w kierunku powołania Wód Polskich - centralnej instytucji, która odbierze kompetencje samorządom. Tymczasem jest to newralgiczny obszar, a nic innego jak tylko brak prawa wodnego blokuje wykorzystanie funduszy unijnych na małą retencję. Co więcej, z 1 stycznia 2018 r. mają przestać obowiązywać aglomeracje utworzone w celu realizacji planów gospodarki wodno-ściekowej – tłumaczył Jarubas.