Mark Rutte pozostanie premierem Holandii, jego partia wygrała wybory parlamentarne 15 marca. Jednak socjaldemokratyczna PvdA, która teraz jest jednym z filarów rządu, albo w nowym wielopartyjnym się nie znajdzie, albo będzie miała bardzo słabą pozycję. Bo z miejsca drugiego w parlamencie spadła na siódme, tracąc 3/4 mandatów poselskich. A jej najbardziej znanym przedstawicielem jest Jeroen Dijsselbloem, minister finansów i szef Eurogrupy.
– Przepisy mówią, że szefa Eurogrupy trzeba wybrać spośród ministrów finansów strefy euro. Ale nie jest powiedziane, co się stanie, gdy urzędujący szef stanowisko ministra finansów straci – mówi wysoki rangą unijny dyplomata. Dijsselbloem może pozostać ministrem finansów Holandii jeszcze nawet przez kilka miesięcy, bo tworzenie koalicji trochę potrwa. Jego kadencja formalnie kończy się w styczniu 2018 roku, co uruchomiło spekulacje, że być może przez ostatnie kilka miesięcy mógłby jednak kierować Eurogrupą bez rządowego stanowiska w Holandii. Dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", uważają jednak taki scenariusz za wysoce nieprawdopodobny.
– Trudno mi sobie wyobrazić sytuację, w której ministrowie finansów zgadzają się, żeby kierował nimi zwykły poseł – mówi nam nieoficjalnie ambasador jednego z państw strefy euro. Podaje też powody praktyczne. Szef Eurogrupy to nie jest stałe stanowisko, nie ma on swojego biura. Urzęduje w swoim kraju, na co dzień pełniąc funkcję narodowego ministra finansów. A tylko raz na miesiąc przyjeżdża do Brukseli na posiedzenie Eurogrupy, którym kieruje.
Dijsselbloem pełni swoją funkcję już drugą kadencję, w sumie od czterech lat. W 2013 roku zastąpił na stanowisku Jeana-Claude'a Junckera, ówczesnego premiera i ministra finansów Luksemburga. Juncker kierował Eurogrupą od momentu jej sformalizowania w 2004 r., również w najgorszym dla strefy euro okresie od 2008 r. Grecji, a potem Irlandii i Portugalii groziło bankructwo, a strefie euro rozpad. I choć Luksemburczyk przetrwał ten najgorszy okres, pod koniec spotykał się już z dużą krytyką za sposób prowadzenia prac, niekończące się spotkania, późnonocne konferencje prasowe.
Dijsselbloem, początkowo krytykowany za brak doświadczenia (wcześniej zdążył być ministrem rolnictwa, a ministrem finansów był dopiero dwa miesiące), bardzo szybko zdobył szacunek, a jego energia i skuteczność kontrastowały ze stylem Junckera.