Niewolnicy Kima w Rosji Władimira Putina

Tysiące obywateli Korei Północnej jest wysyłanych do obozów pracy w Rosji. To setki milionów dolarów dla reżimu w Pjongjangu.

Aktualizacja: 29.06.2017 19:44 Publikacja: 28.06.2017 19:41

Niewolnicy Kima w Rosji Władimira Putina

Foto: AFP

Departament Stanu USA w specjalnym raporcie poinformował, że na terenie Rosji znajdują się obozy pracy, w których w niewolniczych warunkach pracują tysiące osób przywożonych z Korei Północnej. Według tych informacji dzieje się to zgodnie z odpowiednim porozumieniem między Moskwą i Pjongjangiem.

Podczas prezentacji raportu sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył, że za roboczą siłę Kreml rozlicza się bezpośrednio z reżimem Kima, co przynosi mu kilkaset milionów dolarów rocznie. Jak twierdzi, północnokoreańscy pracownicy pracują w Rosji nawet po 20 godzin dziennie. W Waszyngtonie twierdzą, że robotników z Korei Północnej wykorzystują również Chiny.

– Porozumienie to zostało podpisane w czasach radzieckich. Korea Północna do dzisiaj spłaca Rosji długi, które miała wobec ZSRR. Tania siła robocza jest dostarczana w ramach spłaty tych długów – mówi „Rzeczpospolitej" prof. Andriej Suzdalcew z prestiżowej Wyższej Szkoły Ekonomii w Moskwie. – Widziałem na własne oczy robotników z Korei Północnej przy wyrębie lasu w obwodzie amurskim. Pracują przeważnie we wschodnich regionach Rosji. Ale nikt nie zmusza ich do pracy tutaj, w każdej chwili mogą wrócić – twierdzi.

Rosyjscy obrońcy praw człowieka twierdzą, że zrezygnować z takiej pracy robotnicy nie mogą, ponieważ są kontrolowani przez północnokoreańskie służby, a ucieczka z takiego miejsca wiązałaby się nawet ze śmiercią. – Takie miejsca są nawet w Moskwie. Robotnicy ci wykonują polecenia jakichś ludzi z Ambasady Korei Północnej w Rosji. To oni załatwiają za nich wszystkie formalności i obserwują każdy ich ruch – mówi „Rzeczpospolitej" Jelena Burtina z moskiewskiego Komitetu Wsparcia Obywatelskiego. To m.in. dzięki jej staraniom północnokoreański uciekinier Kim, o którym kilka miesięcy temu pisała „Rzeczpospolita", otrzymał azyl w Rosji. Trzykrotnie rosyjskie władze chciały wydalić go do Północnej Korei. Miał szczęście, gdyż status uchodźcy w Rosji ma jedynie około 800 obcokrajowców. Rosyjskie służby migracyjne niechętnie przyznają ten status i ograniczają się przeważnie do „tymczasowego azylu".

Obrońcy praw człowieka uratowali też kilka lat temu innego obywatela Korei Północnej, który uciekł z obozu pracy w Rosji. Historia, którą opisywały rosyjskie media, przypominała film akcji. Mężczyzna został porwany w Moskwie tuż pod budynkiem ówczesnej Federalnej Służby Migracyjnej Rosji (teraz obowiązki tego urzędu pełni MSW), gdy chciał złożyć wniosek o azyl. Co ciekawe, porwały go północnokoreańskie służby przy biernym udziale rosyjskiej policji. – Zagipsowano mu nogi, żeby nie mógł uciekać, i próbowano wywieźć do Korei Północnej. Jakimś cudem urwał się im i wtedy wkroczyli obrońcy praw człowieka oraz ONZ. Teraz ten człowiek znajduje się w Korei Południowej – opowiada Burtina.

Ale nie tylko Kim Dzong Un wysyła do Rosji tanią roboczą siłę. Według danych rosyjskiego MSW w 2016 roku na terenie Rosji przebywało około 10 mln obcokrajowców. Chodzi przeważnie o obywateli państw Azji Środkowej, którzy udali się tam do pracy. W 2015 roku aż 10 proc. obywateli niespełna 8-milionowego Tadżykistanu pracowało w Rosji. Za chlebem na rosyjski rynek pracy udało się prawie 2 mln Uzbeków, prawie 700 tys. Kazachów oraz ponad pół miliona Kirgizów.

– To od lat hamuje rozwój rosyjskiej gospodarki. Jest to tania siła robocza, która ma bardzo słabe kwalifikacje, a często nie ma żadnych. Przez to nie modernizowały się nasze fabryki – uważa Suzdalcew. – W Moskwie coraz częściej mówi się o tym, że już najwyższy czas, by powstrzymać ten proces. Ale mogłoby to doprowadzić do chaosu w krajach Azji Środkowej, które uzależniły się od przelewów swoich rodaków z Rosji – dodaje.

Departament Stanu USA w specjalnym raporcie poinformował, że na terenie Rosji znajdują się obozy pracy, w których w niewolniczych warunkach pracują tysiące osób przywożonych z Korei Północnej. Według tych informacji dzieje się to zgodnie z odpowiednim porozumieniem między Moskwą i Pjongjangiem.

Podczas prezentacji raportu sekretarz stanu USA Rex Tillerson oświadczył, że za roboczą siłę Kreml rozlicza się bezpośrednio z reżimem Kima, co przynosi mu kilkaset milionów dolarów rocznie. Jak twierdzi, północnokoreańscy pracownicy pracują w Rosji nawet po 20 godzin dziennie. W Waszyngtonie twierdzą, że robotników z Korei Północnej wykorzystują również Chiny.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Andrzej Łomanowski: Piąta inauguracja Władimira Putina częściowo zbojkotowana. Urzędnicy czekają na awanse
Polityka
Władimir Putin został po raz piąty prezydentem Rosji
Polityka
Kreml chce udowodnić, że nie jest już samotny. Moskwa zaprasza gości na paradę w Dzień Zwycięstwa
Polityka
Bogata biblioteka białoruskiego KGB. Listy od donosicieli wyciekły do internetu
Polityka
USA. Kampania prezydencka pod znakiem aborcji. Republikanie przerażeni widmem referendów