Bogaty w złoża surowców energetycznych Azerbejdżan miał zarządzać tajnym funduszem, ze środków którego m.in. kupowano lojalność zachodnich polityków i dziennikarzy.
Śledztwo w tej sprawie przeprowadziła ostatnio niezależna organizacja dziennikarska OCCRP (Organized Crime and Corruption Reporting Project) we współpracy z kilkunastoma europejskimi gazetami. Chodzi m.in. o brytyjski „Guardian" i niemiecki „Süddeutsche Zeitung".
Brytyjski dziennik podaje, że władze Azerbejdżanu w latach 2012–2014 poprzez fundusz dokonały ponad 16 tys. tajnych płatności. Transakcje miał obsługiwać jeden z duńskich banków. Dziennikarze „Guardiana" twierdzą, że w ten sposób elity Azerbejdżanu wyprowadziły z kraju 2,9 mld dolarów. Środki trafiały m.in. do europejskich polityków, dziennikarzy, lobbystów i biznesmenów, którzy mieli ocieplać wizerunek azerbejdżańskich władz na Zachodzie.
Dziennikarze z OCCRP twierdzą, że w ten sposób władzom w Baku udało się kupić milczenie Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (PACE). W 2013 roku organizacja odrzuciła raport opisujący liczne przypadki łamania praw człowieka w Azerbejdżanie. Przyczynić się do tego mieli byli deputowani z Włoch i Niemiec, którzy otrzymywali wsparcie finansowe z „tajnego funduszu". Powiązaniami członków PACE z Baku zajmuje się obecnie Rada Europy, a wyniki kontroli mają zostać ujawnione pod koniec roku.
– Europejscy politycy, którzy przejmują się prawami człowieka, starli się w PACE z politykami, sympatyzującymi z rządem w Baku. Wygrali ci drudzy, a kilka lat temu dziennikarze śledczy określili sprawę „dyplomacją kawiorową" – mówi „Rzeczpospolitej" dr Konrad Zasztowt z Zakładu Islamu Europejskiego UW. – Azerbejdżan od lat lobbuje temat gazociągu trananatolijskiego, którego punktem docelowym mają być Włochy. To m.in. dlatego w Baku potrzebują poparcia europejskich krajów – dodaje.