75 proc. danina – tyle grozi osobom, które nie są w stanie udokumentować swoich dochodów. Darowizny, pożyczki, odnalezienie skarbu, prostytucja  - podatnicy powołują się na różne źródła pochodzenia majątku. Jeden z nich twierdził, że pieniądze, za które kupił dom dostał w przechowanie. Pomogło, spór z fiskusem zakończył się zwycięstwem w Wojewódzkim Sądzie Administracyjnym w Opolu (wyrok z 22 sierpnia 2012 r., sygn. I SA/Op 235/12).

Podejrzenia urzędu skarbowego wzbudził zakup domu przez młodą kobietę, która do tej pory nie wykazywała dochodów. Nie zgłaszała też otrzymania spadku lub darowizny oraz zawarcia innych umów.

Skąd więc miała środki na inwestycję? Tłumaczyła się, że podjęła się przechowania 230 tys. zł z możliwością korzystania z powierzonych środków ( tzw. depozyt nieprawidłowy). Na dowód tego przedstawiła zawartą na siedem lat umowę przechowania.  Mężczyzna powierzający pieniądze (ojczym podatniczki) wszystko potwierdził. Z jego zeznań podatkowych nie wynikało jednak, że dysponował takimi kwotami.  Ostatecznie urząd uznał, że argumenty kobiety są niewiarygodne i nałożył na nią sankcyjny podatek.

Sąd uchylił jednak decyzję fiskusa. Podkreślił, że nie było podstaw do zanegowania realności umowy przechowania. Wprawdzie może budzić wątpliwości legalność pochodzenia środków przekazanych na przechowanie, ale nie można biorącego w depozyt obciążać skutkami powierzenia mu środków nieznajdujących pokrycia w ujawnionych przychodach drugiej strony umowy.