Nawet od niewielkich rabatów udzielonych przez banki klienci muszą zapłacić podatek. Fiskus uznaje je za nieodpłatne świadczenie. Lekarzy i farmaceutów, którzy niemal za darmo jeżdżą na zagraniczne lub krajowe sympozja, nie traktuje już tak ostro. W efekcie bardziej im się opłaca korzystać z nieetycznych ofert firm farmaceutycznych niż szkoleń organizowanych przez izby lekarskie. Od nich bowiem fiskus żąda daniny, bo lekarza z izbą nie łączy umowa, a z firmą – tak. Jeśli koncern farmaceutyczny opłaci nocleg, wyżywienie i przejazd lekarzom, to uczestnicy są zwolnieni z podatku do wysokości określonych w rozporządzeniu ministra pracy z 29 stycznia 2013 r.
Hotel za darmo
Korzystne dla koncernów farmaceutycznych rozstrzygnięcie wydała ostatnio Izba Skarbowa w Warszawie (nr IPPB4/415-946/14-5/MS). Sprawa dotyczyła spółki, która poza dystrybucją i produkcją leków prowadzi działalność reklamową. W praktyce zawiera z lekarzami i farmaceutami indywidualne umowy sponsoringu i współfinansuje ich wyjazdy na konferencje i kongresy w Polsce i za granicą. Wydatki na ten cel odlicza jako koszty uzyskania przychodu.
Dyrektor izby zgodził się ze spółką, że lekarzom i farmaceutom przysługuje zwolnienie z podatku na podstawie art. 21 ust. 1 pkt 16 lit. a) ustawy o PIT, do wysokości diet i limitów za nocleg, określonych w rozporządzeniu ministra pracy. Spółka zaś nie wystawia im z tego tytułu PIT-8c. Podatek należy się dopiero po przekroczeniu limitów.
– Wyjazd fundowany przez koncern może być całkowicie zwolniony z podatku – mówi prawnik Michał Malinowski.
Jeśli konferencja jest w Polsce, to zwolniony z PIT jest pobyt w hotelu do 600 zł za dobę. Medyk zapłaci daninę od ewentualnej nadwyżki. Przy wyjazdach zagranicznych kwota zwolnienia zależy od kraju. W Europie jest to zwykle 160–180 euro za dobę. W USA 200 dol. (w Nowym Jorku 350).