Życie pisze różne scenariusze i coraz częściej pary nie formalizują związków, a mają wspólne dzieci. Gdy się rozstają, muszą się jakoś dogadać i lepiej zrobić to z głową, żeby do akcji nie wkroczył fiskus. Przestrogą dla niefrasobliwych podatników niech będzie przypadek, który w środę osądził Naczelny Sąd Administracyjny.
Hojne wsparcie...
Spór dotyczył podatkowej kwalifikacji dwóch wpłat na ponad 150 tys. zł, które trafiły na konto podatniczki w 2014 i 2015 r. Ale jej kłopoty miały związek ze znaczenie większymi kwotami, które przez lata zasilały jej konto. Gdy fiskus przyjrzał się jej finansom, odkrył, że w ciągu dziesięciu lat nabyła cztery nieruchomości o wartości blisko 4 mln zł i siedem luksusowych aut. W samym 2013 i 014 r. otrzymała od jednej osoby prawie 2 mln zł. W obliczu postępowania o nieujawnione źródła i zagrożenia 75-proc. sankcyjnym PIT kobieta złożyła deklaracje na podatek od darowizny. Potem wycofała się z tego i przekonywała urzędników, że spore kwoty, które regularnie wpływały na jej konto, to alimenty od ojca dziecka – obcokrajowca, z którym była w nieformalnym związku. A alimenty na rzecz dzieci do 25. roku życia są wolne od PIT. Na poparcie tego przedstawiła akt urodzenia dziecka i notarialną umowę o alimenty na niebagatelne 567 tys. zł rocznie.
Czytaj więcej
Tylko świadczenia alimentacyjne na dzieci do 25 lat i bez względu na wiek, gdy mają specjalny dodatek lub rentę, są w pełni zwolnione.
To nie przekonało fiskusa. W sumie od skumulowanych wpłat z pięciu nieprzedawnionych lat zażądał kilkuset tysięcy złotych podatku. Urzędnicy nie mieli wątpliwości, że powodem pierwotnego zeznania wykazującego nabycie darowizn od konkubenta była kontrola z nieujawnionych źródeł. Umowa alimentacyjna została zaś złożona już po tym. Fiskus twardo obstawał, że pieniądze od konkubenta to darowizna, a nie alimenty na wspólne dziecko. Poza tym miało ono niespełna trzy lata i ponad pół miliona rocznie to zbyt wygórowana kwota, aby mogła w całości stanowić świadczenia alimentacyjne.
Kobieta poskarżyła się do sądu, ale przegrała. Co prawda zdaniem Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie nie można wykluczyć, że partnerzy z konkubinatu gospodarują „ze wspólnego portfela”, gdy jednak rodzice dziecka nie prowadzą wspólnego gospodarstwa domowego, to możliwe jest kwalifikowanie przesunięć majątkowych między nimi i jako darowizn, i jako świadczeń alimentacyjnych. Z tym że celem alimentów jest zapewnienie utrzymania osoby uprawnionej. Skarżąca nie prowadziła wspólnego gospodarstwa z ojcem dziecka. Umowę o alimenty zawarła z nim dopiero w 2018 r. na kwoty, które trudno uznać za potrzebne dla trzylatka.