O stanowisko fiskusa zwrócił się mężczyzna, który nagrywa stosunki seksualne ze swoim partnerem, a następnie - za jego zgodą - publikuje nagrania w serwisach pornograficzno-erotycznych. Większość z nich oferuje możliwość wykupienia dostępu do pojedynczego filmu albo subskrypcji za określone kwoty.
Mężczyzna prowadzi też czaty na żywo z odbiorcami: widzowie mają możliwość anonimowego obserwowania jego czynności seksualnych oraz wysyłania mu tzw. tokenów (tipów). Mają one charakter "wewnętrznej waluty" niektórych z serwisów i są rodzajem napiwków.
Trzecim źródłem przychodu podatnika są zyski z reklam wyświetlanych automatycznie w trakcie odtwarzania przez odbiorców filmów z jego udziałem. Przychód z tego tytułu jest wypłacany przez konkretny serwis, na którym mężczyzna publikuje swoje amatorskie filmy.
Czytaj więcej
Fiskusa nie interesują usługi seksualne, nie weźmie daniny od przychodów z takiej działalności.
W zależności od polityki danego serwisu, mężczyzna otrzymuje od 50% do 100% przychodu uzyskanego z publikacji nagrań. Nie są to regularne przychody. Pieniądze trafiają na indywidualne konto w serwisie świadczącym usługi pieniężne. Stamtąd podatnik przelewa je na swoje polskie konta bankowe.