Dziś bycie artystą, twórcą, naukowcem czy dziennikarzem jest opłacalne podatkowo. Grupy te mogą zaliczyć jako koszt uzyskania aż 50 proc. osiągniętego przychodu. Nie ma też limitu. W konsekwencji płacą podatek tylko od połowy zarobku. Dla porównania podstawowy roczny koszt etatowca to tylko 1335 zł.
Trudno się więc dziwić, że rząd chce ograniczyć przywilej twórców. Nowelizacja ustawy o PIT zakłada, że od przyszłego roku zryczałtowane koszty dla twórców zostaną ograniczone do 42 764 zł rocznie.
Limit dla bogatych
– Zmiany uderzą w najzamożniejsze osoby. Przykładowo twórca, który miesięcznie zarabia 6 tys. zł, nie musi się martwić nowelizacją. W jego wypadku roczny przychód wyniesie 72 tys. zł, a koszty 36 tys. zł – zauważa Robert Nogacki, radca prawny z Kancelarii Prawnej Skarbiec.
W ferworze walki o preferencję większość zainteresowanych zapomniała jednak, że nowelizacja nie zamknie całkowicie drogi do nielimitowanych kosztów.
– Zgodnie z obowiązującym już, choć dotychczas rzadko stosowanym art. 22 ust. 10 ustawy o PIT, jeżeli podatnik poniesie koszty wyższe niż zryczałtowane, może odliczyć od przychodu koszty faktycznie poniesione – wyjaśnia Katarzyna Maćkowska, radca prawny z kancelarii DZP Domański Zakrzewski Palinka.