Skutki odebrania urzędowej decyzji przez roztrzepanego członka rodziny mogą być opłakane. Jeśli szybko jej nie przekaże, główny zainteresowany może pożegnać się z szansą na jej zakwestionowanie.
Przypomnijmy, że o zasadach doręczeń pism z urzędu skarbowego mówi ordynacja podatkowa. Podstawowy sposób to przekazanie pisma pocztą (bądź też przez pracowników urzędu) za pokwitowaniem. Ale są też inne możliwości. Przykładowo, pismo uważa się za skutecznie doręczone, jeżeli adresat nie odebrał go przez 14 dni z poczty (po dwukrotnym zawiadomieniu). Można je też przekazać - jeśli adresata nie ma w mieszkaniu - pełnoletniemu domownikowi, sąsiadowi lub dozorcy domu. Oczywiście tylko wtedy, gdy osoby te podjęły się dostarczenia korespondencji.
Co w sytuacji, gdy nie dotrzymają słowa? Straci główny zainteresowany. Przekonał się o tym mężczyzna, którego sprawę rozpatrywał Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. I FSK 1442/11).
Urząd skarbowy wymierzył mu zaległy VAT. Decyzja została wysłana na adres zamieszkania mężczyzny i doręczona jego teściowej 2 czerwca. Czas na odwołanie minął 16 czerwca, natomiast zostało ono nadane na poczcie dopiero dzień później. Podatnik złożył wniosek o przywrócenie terminu tłumacząc się, że teściowa przekazała mu decyzję 15 czerwca bez informacji o dokładnej dacie jej odbioru.
Fiskus odmówił jednak przywrócenia terminu argumentując, że doręczenie było skuteczne, zostały bowiem spełnione przesłanki z art. 149 ordynacji podatkowej. Po pierwsze, bezsporne jest, że teściowa odebrała decyzję. Po drugie, jest ona pełnoletnim domownikiem. Po trzecie, zobowiązała się do oddania pisma adresatowi. Ten natomiast nie uprawdopodobnił braku winy w uchybieniu terminowi do wniesienia odwołania. Jeśli nie był pewny daty odbioru korespondencji powinien ustalić w urzędzie pocztowym lub skarbowym, kiedy przesyłka została doręczona.