Sprzedając prywatne rzeczy, nie trzeba wykazywać przychodu w zeznaniu rocznym. Wystarczy, że nabyliśmy je pół roku przed transakcją. Termin ten liczy się od końca miesiąca, w którym je kupiliśmy lub dostaliśmy.
Co zrobić, gdy pozbędziemy się majątku szybciej? Dochód z transakcji trzeba wykazać w zeznaniu PIT-36 (w rubryce „Inne źródła"). Aby go wyliczyć, od przychodu (kwoty, za którą sprzedaliśmy rzecz) odejmujemy koszty, czyli wydatki na jej nabycie.
Jeśli koszty są wyższe niż przychód, mamy stratę i podatek nam nie grozi. Gorzej, jeśli na sprzedawaną rzecz nic nie wydaliśmy, np. dostaliśmy ją w prezencie. W takiej sytuacji podatek płacimy od całej kwoty uzyskanej ze sprzedaży. Wartość prezentu nie jest bowiem kosztem uzyskania przychodu. Można go ewentualnie pomniejszyć o wartość nakładów poczynionych w czasie posiadania rzeczy. Wolno też odliczyć wydatki związane z samą sprzedażą, np. koszty przesyłki, jeśli obciążają sprzedawcę.
Dochód ze sprzedaży rzeczy doliczamy w zeznaniu rocznym do innych rozliczanych według skali (np. z etatu albo umowy-zlecenia). Od całości płacimy 18- lub 32-proc. podatek (w zależności od wysokości wszystkich zarobków).
Jak więc widać, czasami warto się wstrzymać z transakcją. Czekanie nic nam jednak nie daje, jeśli sprzedaż wchodzi w zakres prowadzonej działalności gospodarczej. Wtedy dochód jest opodatkowany niezależnie od tego, ile czasu minęło od zakupu.