Reklama

Tomasz P. Terlikowski: Media społecznościowe nie służą debacie

Linia Maginota jest smutnym, historycznym przykładem, że politycy mają tendencję do przygotowywania się do wojen, które już zostały rozegrane i nigdy w poprzedniej formie się nie powtórzą.

Aktualizacja: 25.02.2018 10:17 Publikacja: 23.02.2018 14:00

Tomasz P. Terlikowski: Media społecznościowe nie służą debacie

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz

I mam smutne wrażenie, że obecnie obserwujemy taką prewencyjną walkę z zagrożeniami, które nie istnieją. Polsce (podobnie zresztą jak Europie) nie zagrażają bowiem faszyzm, komunizm ani żaden ustrój totalitarny, który znalibyśmy z przeszłości, ale coś zupełnie nowego. Niczemu sensownemu (poza politycznym, czasem potrzebnym, ale nie należy go przeceniać, marketingiem) nie służy zatem ani powoływanie kolejnych instytucji zajmujących się śledzeniem i ostrzeganiem przed faszyzmem czy totalitaryzmem, ani podniecanie się grupami rekonstrukcyjnymi, które są przekonane, że obchodząc imieniny Hitlera czy wskrzeszając antyżydowskie fobie części polskich nacjonalistów, rzeczywiście uprawiają politykę. A jak pokazuje linia Maginota, takie działania mogą być nawet niebezpieczne, bo zamiast skłaniać do walki z realnymi zagrożeniami, sprawiają, że zajmujemy się tylko tymi zjawiskami, które nikomu już nie zagrażają.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Treści, którym możesz zaufać.

Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama